Utrata przytomności przez Christiana Eriksena, reanimacja i oczekiwanie na informacje o stanie zdrowia piłkarza. Sceny ze stadionu Parken w Kopenhadze podczas meczu Danii z Finlandią (0:1) jeszcze na długo zostaną w pamięci fanów futbolu. Strach pomyśleć co by się stało, gdyby nie świetna reakcja służb medycznych.
Duńczyk nadal przebywa w szpitalu i przechodzi kolejne badania. Czuje się dobrze, o czym sam poinformował. Istnieje duża szansa, że jeszcze przed końcem rundy grupowej Euro 2020 będzie mógł dołączyć do reprezentacji, choć oczywiście powrót na boisko w najbliższych tygodniach jest wykluczony.
Nie ma wątpliwości, że Eriksen możliwość powrotu do pełni sił zawdzięcza sprawnie przeprowadzonej akcji sztabu medycznego i doskonałej postawie ratowników obecnych na stadionie. W przeszłości takiego szczęścia nie miał Abdelhak Nouri, którego podobny wypadek spotkał przed kilkoma laty. I choć przeżył, to na normalne życie nie ma szans.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert oburzony zachowaniem polskich kibiców. "To mi się w głowie nie mieści!"
Zabrakło czasu
- Ujęcia z Kopenhagi były dla nas szokiem, bardzo nas zasmuciły, ponieważ to cierpienie dotknęło również nas. Łzy płynęły mi po policzkach, bo również chodziło o wychowanka Ajaxu. Na szczęście tu jednak reakcja była szybka, a Eriksen jest już w stanie stabilnym. Modlimy się o niego - nie krył w rozmowie z "De Telegraaf" ojciec Nouriego.
Niski, zwinny i dynamiczny ofensywny pomocnik z bardzo dobrym dryblingiem. Nouri, rocznik 1997, był jednym z największych talentów Ajaksu Amsterdam. Etatowy juniorski reprezentant Holandii, gwiazda młodzieżowej Ligi Mistrzów. W finale Eredivisie U-19 w 2016 roku to jego gol dał zwycięstwo nad PSV Eindhoven. Kilka tygodni później zadebiutował w pierwszym zespole i na dzień dobry popisał się pięknym uderzeniem z rzutu wolnego w pucharowym meczu z Utrechtem (5:0).
Zachwycał w drugoligowym zespole rezerw, a w międzyczasie dostawał coraz więcej minut w pierwszym zespole. Wszystko zmierzało w dobrą stronę. Przed sezonem 2017/18 został na stałe włączony do pierwszej drużyny Ajaksu. Wydawało się, że znalazł się na autostradzie do wielkiej kariery, ale los miał na niego inny plan...
W 72. minucie sparingu z Werderem Brema nieatakowany przez nikogo Nouri położył się na murawie. Sędzia przerwał grę, a na boisku pojawiła się osoba ze sztabu medycznego Ajaksu. Początkowo sytuacja nie wyglądała szczególnie groźnie. Po obrazie z kamer telewizyjnych wydawało się, że piłkarz może mieć jakąś kontuzję. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach i nerwowej reakcji innych zawodników zdano sobie sprawę, że problem jest poważniejszy. Wtedy też na murawie pojawili się ratownicy.
Walka o życie Nouriego trwała kilkanaście minut. Toczyły ją oba sztaby medyczne klubu i miejscowi ratownicy medyczni zabezpieczający spotkanie. Miejsce jego upadku otoczono parawanami, na murawie pojawiły się karetki. Ostatecznie udało się mu przywrócić funkcje życiowe i zabrano helikopterem do szpitala, w którym lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Przeżył, ale do radości było daleko. Dokładne badania wykazały bowiem duże uszkodzenia mózgu spowodowane niedotlenieniem. Szanse na powrót do normalnego funkcjonowania określono na bliskie zeru.
Gdyby wcześniej użyto defibrylatora...
Nouri w śpiączce spędził ponad 2,5 roku. Na początku 2020 roku jego rodzina pojawiła się jednak w programie telewizyjnym "De Wereld Draait Door" i przekazano pozytywne informacje o wybudzeniu. - Nie jest jednak w stanie wykonać większości czynności dnia codziennego. Komunikuje się z nami przez uniesienie i marszczenie brwi. Śpi, je, ogląda nawet mecze - powiedział jego brat Abderrahim.
Przyczyna zatrzymania układu krążenia u Nouriego została dość szybko ustalona przez lekarzy. Było to zatrzymanie krążenia spowodowane przez arytmię, która zresztą już wcześniej miała dawać niepokojące objawy. Kilka tygodni przed meczem z Werderem zawodnik miał stracić przytomność na plaży w Turcji. W 2014 roku krajowa federacja piłkarska (KNVB) informowała natomiast Ajax, że echokardiogram wykonany podczas zgrupowania młodzieżowej reprezentacji Holandii dał niepokojące wyniki.
Ajax dementował kolejne doniesienia medialne o zaniedbaniach podczas akcji ratunkowej. Nawet wbrew faktom. Równocześnie klub tłumił wyrzut sumienia, pomagając rodzinie młodego piłkarza. Znalazł mu dom przystosowany dla osoby niepełnosprawnej, zapewnił opiekę fizjoterapeutów. Ostatecznie jednak nie zdobył jej zaufania, a niezależni kardiolodzy potwierdzili, że w czasie akcji ratunkowej doszło do szeregu błędów. Tym najważniejszym było zbyt późne użycie defibrylatora. Dopiero wtedy zmieniono optykę, a dyrektor generalny Edwin van der Sar przeprosił za zaniedbania. - Ubolewam, że zajęło to tyle czasu - powiedział.
Ajax nie odcina się od odpowiedzialności. Zaproponował rodzinie kilka milionów euro odszkodowania, ale ta odrzuciła ofertę. Być może dlatego, że kilka dni wcześniej zaproponowano jej rozwiązanie obowiązującej wciąż umowy Abdelhaka. Od kilku miesięcy stosunki obu stron są chłodne, wszystko wskazuje na finał sprawy w sądzie.