Biało-Czerwoni zaliczyli na Euro 2020 falstart, ale Hiszpanie też mają swoje kłopoty. Naczelnym problemem kadry Luisa Enrique jest nieskuteczność – w meczu ze Szwedami jego drużyna oddała siedemnaście strzałów, a mimo to nie potrafiła strzelić gola.
Milion pytań o Moratę i spora wpadka
Jak to bywa na Półwyspie Iberyjskim, bardzo szybko znaleziono winowajcę. Choć ciężko pracuje i sporo daje drużynie, nie potrafi zachować zimnej krwi pod bramką. Kto? Alvaro Morata.
- Jeśli porównamy go do innych napastników, w reprezentacjach na dystansie czterdziestu jeden meczów tylko Harry Kane jest skuteczniejszy. Mniej strzelili natomiast Romelu Lukaku, Kylian Mbappe czy Robert Lewandowski. Alvaro jest fantastyczny – kontrował Luis Enrique, zachowując stoicki spokój.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękny gest duńskich fanów dla Christiana Eriksena. Robi wrażenie!
Mocno się za to zdenerwował, gdy wydawało się przez chwilę, że jego konferencja… w ogóle nie dojdzie do skutku. Przez kilkanaście minut były ogromne problemy z tłumaczeniem słów selekcjonera, a ten załamywał ręce i narzekał: "znowu to samo!". Kiedy kolejne próby naprawienia usterki nie przynosiły skutku, rzecznik Hiszpanów zapowiedział, że... najwyżej spotkanie trenera z dziennikarzami po prostu zaraz się zakończy. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, problem udało się rozwiązać.
Nie można więc powiedzieć, że pod względem organizacyjnym wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Dziwna konferencja prasowa nie była jedyną "niespodzianką", jaką Hiszpanie przygotowali dla dziennikarzy. Droga na trybunę prasową wiedzie przez coś w rodzaju… rusztowania. Niestety, w wielu miejscach widać, że stadion przygotowywano w pośpiechu jako opcję awaryjną dla Bilbao.
"Moi piłkarze zjedzą Lewego? To świetnie!"
Zobaczymy, jakie niespodzianki przygotuje dla Hiszpanów Paulo Sousa. - Nie planuję wielu roszad w składzie. Zmienimy lekko strategię, ponieważ czeka na nas zupełnie inny rywal niż Słowacja. Hiszpania to zespół, który nie odda nam posiadania piłki. Musimy wiedzieć, jak zachowywać się w defensywie – tłumaczył przed spotkaniem selekcjoner.
Tak jak Luis Enrique, on też bronił swojego najlepszego napastnika. Podkreślał, że w spotkaniu ze Słowacją Lewandowski wcale go nie zawiódł. – Pracował w defensywie dużo bardziej niż zwykle. Tworzył okazję innym zawodnikom – wyliczał Portugalczyk.
Z kolei Alvaro Morata rozpływał się nad Lewandowskim, nazywając go ikoną i jednym z najlepszych napastników wszech czasów.
- Miałem szczęście grać przeciwko niemu, wymieniliśmy się koszulkami i traktuję to jako fajną pamiątkę. Jest mnóstwo elementów, które chciałbym zabrać z jego gry, ale pracuję na swoje nazwisko. Lewandowski to fenomenalny zawodnik. Mam nadzieję, że, nie licząc sobotniego meczu, będzie nadal świetnie sobie radził - zaznaczył napastnik naszych rywali.
Ale w Hiszpanii nie obawiają się "Lewego". Wystarczy wspomnieć niedawne słowa Ferrana Torresa, który grzmiał w radiu "Marca", że środkowi obrońcy Aymeric Laporte i Pau Torres "zjedzą Lewandowskiego". – Jeśli faktycznie tak powiedział, to… super. Bardzo się z tego cieszę, niech go zjedzą – komentował w piątkowy wieczór Enrique.
Hiszpanie doskonale wiedzą o problemach "Lewego" w drużynie narodowej (2 gole w 12 spotkaniach na wielkich turniejach) i skupiają się na sobie. Są zdania, że w odniesieniu zwycięstwa bardziej niż jakikolwiek piłkarz rywali może przeszkodzić im… boisko.
"Duży wstyd. Nie znajduję wytłumaczenia"
Temat kiepskiej murawy na Estadio La Cartuja wraca jak bumerang. Po meczu Hiszpanów ze Szwedami nikt nie miał wątpliwości, że złe boisko utrudniało piłkarzom zadanie. Teraz podobno nie będzie już tak źle.
– Jest lepszej jakości niż wcześniej. Doceniam wysiłki osób, które nad tym pracują. Cóż, warunki są, jakie są – mówił Luis Enrique.
– Hiszpanie starają się zrobić, co mogą, by murawa była w jak najlepszym stanie. Boisko będzie takie samo dla obu drużyn. Lubię, kiedy murawa jest możliwie najlepsza, bo chcę oglądać dobrą piłkę. Widziałem już boisko. Można na nim zagrać dobry mecz – komentował z kolei Paulo Sousa.
Dużo mniej dyplomatyczni są hiszpańscy dziennikarze. – Nie widzę tłumaczenia dla ludzi, którzy za to odpowiadają. Dla nas to wstyd, przecież inne murawy są na Euro 2020 znakomicie przygotowane. Mówi się, że mamy problemy przez wysokie temperatury. OK, na pewno utrudniają one zadanie, ale spójrzmy na murawę na stadionie Sevilli. Tam nie ma żadnych kłopotów. Jestem więc zdania, że na pewno dało się zrobić w tym temacie więcej. I nie rozumiem, dlaczego tak się nie stało – mówi w rozmowie z WP SportoweFakty dziennikarz "Marki", Miguel Angel Lara.
My bardziej niż kiepską murawą bardziej martwimy się za to sytuacją w tabeli. Wobec zwycięstwa Szwecji nad Słowacją, porażka Biało-Czerwonych będzie oznaczała, że żegnają się z marzeniami o awansie.
W sobotni wieczór gra Polaków nie musi być ani tak radosna jak Andaluzyjczycy, ani tak efektowna jak sewilska Katedra Najświętszej Marii Panny.
Najważniejsze, by była skuteczna. Pierwszy gwizdek o 21.00.
Czytaj także:
Hiszpańskie media zaskakują przed meczem z Polską
Jaka przyszłość Paulo Sousy? Boniek swoje, a kibice swoje