Szaleństwo we Włoszech. "W powietrzu unosił się zapach trawki"

PAP/EPA / MASSIMO PERCOSSI  / Na zdjęciu: włoscy kibice świętują w Rzymie
PAP/EPA / MASSIMO PERCOSSI / Na zdjęciu: włoscy kibice świętują w Rzymie

Włosi po 53 lat oczekiwania ponownie zostali najlepszą drużyną w Europie. Po wygranej Italii z Anglią na Euro 2020 mieszkańcy Rzymu oszaleli. Stolica Włoch tętniła życiem jeszcze nad ranem.

W tym artykule dowiesz się o:

Drużyna Roberto Manciniego pokonała reprezentację Anglii po rzutach karnych. W całym turnieju nie przegrała meczu, a łącznie nie poniosła porażki od 34 spotkań z rzędu. Włosi drugi raz w historii swoich występów w mistrzostwach Europy wygrali ten turniej.

Po niedzielnym triumfie kibice w Rzymie bawili się do rana. - Po finale zapanowało szaleństwo. Na miasto wyszli wszyscy: młodzież, ale i osoby starsze. Widziałem morze flag, lejący się aperitif, masę trąbek. Wszystko na wesoło. W powietrzu unosił się zapach "trawki", całe miasto świętowało - opowiada nam Tomasz Lipiński. Dziennikarz Canal Plus Sport był tego dnia w Rzymie.

Włosi nie mieli w finale łatwej przeprawy. Przegrywali już od 3. minuty po golu Luke'a Shawa. Wyrównał Leonardo Bonucci. W serii jedenastek Gianluigi Donnarumma obronił dwa karne. - Kibice śpiewali hymn na różne sposoby: w stylu rockowym, popowym. Samochody przemieszczały się w szpalerze, a fani obtłukiwali karoserię w rytm piosenek. Nikomu to nie przeszkadzało, wszyscy byli uśmiechnięci - relacjonuje Lipiński.

ZOBACZ WIDEO: Trener Anglików wyłącznym winnym po porażce? "Zastanawiam się, jak to możliwe"

- Atmosfera była niesamowita. Na skutery wsiadały po dwie, trzy osoby. Do aut dwa razy więcej ludzi. Rano miałem samolot z Rzymu do Warszawy. Wstałem przed godziną 6.00, a Rzym dalej pulsował. Nadal słychać było trąbienie i śpiewy. Mniej więcej w tym samym czasie w mieście lądował samolot z piłkarzami i kibice czekali na swoich bohaterów - opowiada dziennikarz.

Włosi nie świętowali tak od piętnastu lat. W 2006 roku na niemieckich boiskach zdobyli tytuł mistrza świata pokonując w finale Francję. - Pytałem znajomej, która pamięta tamtą fetę i powiedziała mi, że wtedy radość Włochów wyglądała niemal identycznie. W niedzielę wszyscy wyszli na ulicę i myślę, że po lockdownie, smutnym roku związanym z koronawirusem, w końcu coś puściło. Włochy zaczęły uśmiechać się szeroko, pełnymi ustami. Ludzie bawili się jak dawniej - kończy Lipiński.

Magiczna włoska noc w Londynie
Mateusz Skwierawski: Wygrała najlepsza drużyna turnieju

Komentarze (0)