Lando Norris został zaatakowany przez angielskich kibiców po zakończeniu spotkania finałowego Euro 2020. Kierowca McLarena zmierzał na parking, w kierunku swojego samochodu. Wówczas napadło go dwóch mężczyzn i zabrało zegarek wart 40 tys. funtów (szczegóły TUTAJ).
Był to pierwszy mecz piłki nożnej, na jaki wybrał się Norris. Młody Brytyjczyk przed nadchodzącym wyścigiem Formuły 1 zdradził, że wciąż przeżywa to, co wydarzyło się na Wembley. - Jestem cały. Dziękuję, że pytacie. Może nie jestem w idealnym stanie, ale dam radę - powiedział 21-latek, którego cytuje motorsport.com.
Norris podkreślił, że GP Wielkiej Brytanii stanowi dla niego szansę, by zapomnieć o traumatycznych przeżyciach związanych z Euro 2020. - Najlepsze jest w tym wszystkim to, że mogłem przyjechać na Silverstone, oderwać się od wydarzeń z Wembley i skupić się na F1. Jestem podekscytowany, że jestem tutaj. Na torze wszystko będzie dobrze - dodał kierowca McLarena.
Dodatkowe wsparcie Norrisowi powinni zapewnić kibice. Zgodnie z decyzją rządu, organizatorzy GP Wielkiej Brytanii mogą zapełnić tor Silverstone w 100 proc. To oznacza, że każdego dnia na obiekcie pojawi się ok. 140 tys. ludzi.
- W czwartek wykonałem pewne przejazdy samochodem na torze, aby nakręcić materiały promocyjne i już teraz atmosfera była wspaniała. Na prostej startowej pojawili się pierwsi kibice, niektórzy z nich śpiewali, itd. Miło. Brakowało nam tego - podsumował Norris.
Czytaj także:
Co z Robertem Kubicą w F1?
Żywioł zniszczył tor F1
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Podolski odwiedził wyjątkową fankę. Kibicuje Górnikowi od... 1948 roku