Michael Schumacher ma na swoim koncie siedem tytułów mistrza świata Formuły 1 i zdaniem wielu kibiców jest najlepszym kierowcą w dziejach dyscypliny, nawet jeśli Lewis Hamilton wykreślił z kart historii wiele jego rekordów.
Obecna F1 mocno różni się od tej, w jakiej startował Schumacher. Czy mu się podoba? Tego niestety nie wiemy, bo Niemiec nie był widziany publicznie od fatalnego wypadku we francuskich Alpach, który miał miejsce pod koniec grudnia 2013 roku. Rodzina chroni "Schumiego" i nie informuje opinii publicznej o jego stanie zdrowia.
Krótko po tym jak Schumacher opuszczał F1 po raz drugi w roku 2012, królowa motorsportu wprowadziła nowe silniki hybrydowe. Natomiast w obecnym sezonie doszło do rewolucji technicznej i mocno zmienił się wygląd samochodów. Ponadto w stawce jest syn "Schumiego" - Mick, który coraz lepiej radzi sobie z realiami nowej F1.
ZOBACZ WIDEO: To się nazywa moc! Zobacz, co wyczarowała Anita Włodarczyk
Jednak Schumacher, który niedawno skończył 53 lata, jest wciąż wielkim nieobecnym padoku F1. Jego dawni znajomi z królowej motorsportu nie mają wątpliwości, że gdyby tylko Niemiec pojawił się na danym wyścigu, miałby sporo frajdy.
- To byłoby coś, co by mu się podobało. Kiedyś był ostatnią osobą, która opuszczała padok w sobotni wieczór przed wyścigiem. Siedział ze mną i inżynierami, godzinami analizując dane i liczby. Byłby zafascynowany tym wszystkim, co teraz się dzieje w F1, analizowaniem ogromu informacji - powiedział "Sport Bildowi" Ross Brawn, który pracował z Niemcem w Benettonie, Ferrari i Mercedesie.
- Nie mam wątpliwości, że Michael byłby świetny też w tej nowej erze F1. On by ją pokochał! - dodał dyrektor sportowy F1.
To właśnie Brawn nadzorował pracom, które doprowadziły do ustalenia regulaminu technicznego obowiązującego w F1 od roku 2022. Za jego sprawą kibice mogą oglądać w akcji bolidy, za którymi łatwiej podążać, a także przeprowadzać ataki wyprzedzania.
- Kiedy obejmowałem stanowisko dyrektorskie w F1 przed pięcioma laty, wiedziałem, że ta dyscyplina potrzebuje nowej ery. Czasy Berniego Eccleestone'a byłyby fantastyczne, ale nie można ich porównywać z nową erą. Potrzebowaliśmy nowych i młodych fanów. Musieliśmy też skorzystać z nowych możliwości, dzięki nim odnieśliśmy taki sukces - podsumował Brawn.
Czytaj także:
Finansowa klapa Amerykanów. "Nie zarobimy żadnych pieniędzy"
Były kolega Kubicy doceniony przez Rosjan. Zyskał kontakt do ludzi na Kremlu