Ruch, który wstrząśnie F1. Szykują się gorące transfery?
Daniel Ricciardo jest bliski utraty miejsca w McLarenie. Zespół z Woking należy do czołówki F1, dlatego nie będzie brakować chętnych na zajęcie jego fotela. Decyzja brytyjskiej ekipy może wywołać transferowe domino w F1.
Ricciardo podpisał kontrakt z McLarenem na lata 2021-2023, przy czym ten ostatni jest opcjonalny, uzależniony od spełnienia określonych warunków. Już teraz jest jasne, że kierowca ich nie zrealizuje. Dlatego decyzja o dalszej współpracy należy w 100 proc. do zespołu z Woking.
- Jeszcze nie rozmawialiśmy o nowym kontrakcie. Jestem jednak pewien, że do negocjacji dojdzie jeszcze przed przerwą wakacyjną w F1 - powiedział Ricciardo dziennikarzowi "Motorsport Total".
ZOBACZ WIDEO Wiadomo, kiedy Mamed Chalidow wróci do oktagonu! "Chce się bić"Posada w McLarenie będzie niezwykle atrakcyjna dla innych kierowców F1. Mowa o zespole, który w ubiegłym roku kończył rywalizację na czwartej pozycji w klasyfikacji konstruktorów. Stajnia z Woking może skusić Fernando Alonso czy Oscara Piastriego, jeśli ten ostatni nie znajdzie zatrudnienia w Alpine.
Prawdziwym wstrząsem dla F1 byłoby jednak zatrudnienie kierowcy z USA, a o tym również jest głośno w padoku. W tym kontekście wymienia się Pato O'Warda i Coltona Hertę, którzy wyróżniają się w IndyCar. Taki ruch byłby na rękę szefom królowej motorsportu, którym zależy na obecności amerykańskiego zawodnika w stawce F1.
Na razie szef McLarena publicznie zapewnia jednak, że Ricciardo może liczyć na wsparcie zespołu, tak aby kierowca z Antypodów przypomniał sobie najlepszą wersję siebie. - Daniel się męczy i stara się wrócić na swój normalny poziom. My też tego od niego oczekujemy. Ciężko pracujemy, aby wrócił do normalności i pokazał nam wszystkim to, co na Monzie przed rokiem - powiedział "La Gazetta dello Sport" Zak Brown, przypominając zwycięstwo Australijczyka w GP Włoch w sezonie 2021.
Jak długo Brytyjczycy zamierzają czekać na poprawę wyników Ricciardo? - To sprawa Andreasa Seidla, bo to on zarządza zespołem. Lando Norris ma z nami długoterminową umowę, Daniel nie. Dlatego lada moment będziemy musieli spoglądać w przyszłość - dodał Brown.
Czytaj także:
Skandal na lotnisku. Były szef F1 aresztowany!
Formuła 1 nie rozwiązała problemu z inflacją. Grozi nam skandal