Opóźnienie startu GP Monako. Znana przyczyna

Rywalizacja w GP Monako rozpoczęła się godzinę później niż zakładano. Wszystko przez opady deszczu, które sprawiły, iż w wielu miejscach na torze zalegała woda. Nie był to jednak koniec problemów organizatorów wyścigu F1.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
deszczowe GP Monako Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: deszczowe GP Monako
Chociaż start wyścigu Formuły 1 o GP Monako przewidziano na godz. 15.00, to na krótko przed rozpoczęciem rywalizacji księstwo nawiedziły obfite opady deszczu. Doprowadziły one do zawieszenia procedury startowej na ledwie kilka minut przed wyjazdem kierowców na okrążenie formujące.

Początkowo okrążenie formujące przesunięto na godz. 15.09, by następnie zrobić to ponownie - na godz. 15.16 i ogłosić start wyścigu F1 za samochodem bezpieczeństwa. Kierowcy pokonali dwa okrążenia, po czym sędziowie wywiesili czerwoną flagę i przerwali rywalizację. Oczekiwanie na wznowienie ściganie trwało niemal 45 minut.

Jak się okazało, początkowo FIA przesunęła start na godz. 15.16, by dać zespołom czas na zmianę opon na deszczowe, a prognozy wskazywały na kolejne obfite opady. Gdy na torze pojawiło się zbyt dużo wody i sędziowie wywiesili czerwoną flagę, przerwa trwała aż 45 minut, bo w Monako pojawiły się problemy z prądem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie wierzyli, że mu się uda. Polski minister sportu zrobił show!

Ze względu na awarię zasilania nie działały systemy startowe, a także panele świetlne w wybranych częściach toru. Tymczasem są one kluczowe na tak wąskim i krętym torze jak Monako, bo ostrzegają kierowców przed dublowanym kierowcą, niebezpieczeństwie na torze, itd.

Brak prądu sprawił też, że FIA postanowiła wybrać lotny start za samochodem bezpieczeństwa, bo nie miała pewności, czy system startowy i światła świecące się na prostej zadziałają jak należy.

Problem w tym, że wielu kierowców nie miało pojęcia o awarii zasilania w Monako, dlatego krytykowało fakt, że sędziowie kazali czekać do godz. 16.00 z rozpoczęciem rywalizacji.

- Mogliśmy ruszyć do wyścigu. Oczywiście był moment, że deszcz był tak ulewny, że najpewniej rywalizacja byłaby przerwana w pewnym momencie czerwoną flagą, ale to część wyścigów. Jeśli warunki były jednak w porządku, to powinniśmy ruszać. Albo niech nam dadzą szybki kurs jazdy w deszczu - komentował Kevin Magnussen w Sky Sports.

Czytaj także:
Wypadek kosztował ponad 1 mln dolarów. Haas ma dość Schumachera!
Jest decyzja sędziów ws. protestu Ferrari. Wszystko jasne ws. GP Monako!

Czy GP Monako powinno pozostać w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×