Mercedes to zespół, który najmocniej ucierpiał na nowych przepisach technicznych Formuły 1. Od początku sezonu 2022 model W13 ma ogromne problemy z podskakiwaniem na prostych, czego nie uwzględniały żadne symulacje komputerowe i prace w tunelu aerodynamicznym. Przez to Lewis Hamilton i George Russell nie mogą w pełni korzystać z potencjału bolidu.
Przy okazji GP Azerbejdżanu wyszło na jaw, że zespół z Brackley zaczął lobbować za zmianą regulaminu. Russell, który jest szefem Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA), miał nawet wysłać pismo do FIA. Młody Brytyjczyk wyraził zaniepokojenie podskakiwaniem bolidów na prostych i poprosił federację, by oceniła wpływ tego zjawiska na zdrowie kierowców.
- Myślę, że to kwestia czasu, jak przez to podskakiwanie dojdzie do jakiegoś poważnego wypadku w F1. Wielu z nas ledwo może utrzymać bolid w linii prostej - powiedział Russell w Baku.
ZOBACZ WIDEO: Iga Świątek ma problem. Cała nadzieja w trenerze
Jakby tego było mało, Hamilton w trakcie wyścigu w Baku zaczął narzekać na ból pleców, a po niedzielnym Grand Prix wyraźnie utykał w padoku. Szef Mercedesa podał nawet w wątpliwość, czy 37-latek będzie w stanie pojechać za tydzień w Kanadzie.
Co ciekawe, jak ustalił motorsport.com, temat podskakiwania bolidów wyszedł na światło dzienne już zimą. Już przed sezonem 2022 niektóre zespoły zrozumiały, że zjawisko może wystąpić i pojawił się pomysł, aby zmodyfikować przepisy i je ograniczyć. Jedna z propozycji zakładała podwyższenie zawieszenia bolidów na określoną wysokość. Jednak nie zyskała ona akceptacji większości.
- Widzimy samochody, które nie mają tego problemu, ale są też takie, które mają z nim gigantyczny kłopot. Mogę się wypowiedzieć w imieniu naszych kierowców. Czasem to podskakiwanie powoduje taki ból, że nawet fizjoterapeuta nie jest w stanie później mu zaradzić. Musimy zatem zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja - powiedział Toto Wolff, cytowany przez motorsport.com.
Przeciwne modyfikowaniu przepisów jest Ferrari, choć model F1-75 również podskakuje na prostych. - To wyzwanie dla kierowców, ale obecne samochody nie są trudne w prowadzeniu. Podskakiwanie to bardziej wyzwanie techniczne, jak się z nim uporać. My patrzymy na siebie, już zrobiliśmy pewien postęp z tym zjawiskiem i jestem pewien, że w przyszłości ten progres może być jeszcze większy - powiedział Mattia Binotto, szef zespołu.
Czytaj także:
Prośba Ferrari odrzucona. To dopiero początek kłopotów
Robert Kubica w rozkroku. Czy tak trudno porzucić F1?