Fernando Alonso po świetnym występie w kwalifikacjach wywalczył drugie pole startowe. Jeszcze przed GP Kanady kierowca Alpine zapowiadał, że zrobi wszystko, by w pierwszym zakręcie wyprzedzić Maxa Verstappena i chociaż na moment znaleźć się na czele stawki Formuły 1. Tak się jednak nie stało.
40-latek po starcie utrzymywał drugą lokatę, a później został wyprzedzony przez Carlosa Sainza. W komunikacji z zespołem podtrzymywał jednak, że jest w stanie dojechać do mety w czołowej trójce.
Przeciwko Fernando Alonso zagrała strategia zespołu. Hiszpan nie odbył pit-stopu podczas wirtualnej neutralizacji, na czym skorzystał jego zespołowy partner - Esteban Ocon. Na ostatnich okrążeniach dwukrotny mistrz świata F1 kilkukrotnie wzywał ekipę, by zastosowała team orders. - Jestem stokrotnie szybszy - wściekał się Alonso, który ostatecznie finiszował tuż za kolegą z Alpine.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie sceny możemy zobaczyć bardzo rzadko. Co tam się działo!
W późniejszej rozmowie ze Sky Sports kierowca zdradził, że wpływ na jego tempo miały problemy z silnikiem i to one pozbawiły go możliwości walki o podium. - Dość wcześnie, bo w okolicach dwudziestego okrążenia pojawiły się pewne kłopoty. Przycięliśmy trochę mocy na prostych, tak samo na wyjściach z zakrętów - zdradził Alonso.
- Próbowaliśmy jakoś uporać się z tym problemem, ale się nie udało. Na szczęście nie musieliśmy wycofywać się z wyścigu, więc zdobyłem chociaż kilka punktów. Jednak do momentu tych problemów byłem przekonany, że jesteśmy w walce o podium - dodał dwukrotny mistrz świata F1.
Alonso zdradził, że problemy z silnikiem zmuszały go do jazdy niczym "kamikaze". - Nie mieliśmy tempa Verstappena czy Sainza, ale mogliśmy kontrolować Mercedesa. Neutralizacja zawsze może zmienić losy wyścigu, ale nawet jeśli była dla mnie trochę pechowa, to trzecia lokata nadal była w zasięgu - ocenił.
- Problemy z silnikiem sprawiły, że próbowałem po prostu przetrwać ten wyścig. Jeździłem jak kamikaze, byle pozostać w strefie DRS za kierowcą przede mną. DRS był moim jedynym zabezpieczeniem na prostych i szansą na dodatkową moc - podsumował Alonso.
Na domiar złego, sędziowie dopatrzyli się nieprzepisowej jazdy u mistrza świata z sezonów 2005-2006. Po GP Kanady nałożono na niego karę, przez którą Alonso spadł z siódmej pozycji na dziewiątą.
Czytaj także:
Ostre słowa w F1. Szef Mercedesa mówi o "żałosnym" zachowaniu
Szef zespołu F1 ruga kierowców. "Niech więcej trenują"