Michael Andretti sprawdził się jako kierowca Formuły 1 i IndyCar, ale jeszcze większe sukcesy zaczął odnosić w roli szefa zespołu. Prowadzona przez niego ekipa od lat z powodzeniem rywalizuje w amerykańskiej serii wyścigowej, jak i Formule 1. Teraz Andretti do swojego portfolio chciał dołączyć F1. Jednak najprawdopodobniej nie uda mu się zrealizować marzenia.
59-latek jesienią ubiegłego roku był bliski zakupu Alfy Romeo, ale transakcja upadła, gdy wyszło na jaw, że chce zwolnić sporą część personelu i oprzeć zespół na pracownikach z USA. Później Andretti przekonywał, że może dołączyć do stawki z nową ekipą i zgromadził 200 mln dolarów wpisowego.
Jednak w padoku F1 panuje powszechne przekonanie, że obecne zespoły storpedowały plan powiększenia stawki. - Mam nadzieję, że pomysł dołączenia zespołu Michaela do F1 nie jest martwy. Tak myślę. Jednak na pewno jego oferta napotyka na duży opór - powiedział "Sports Business Journal" Zak Brown, szef McLarena i dobry przyjaciel rodziny Andrettich.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwa magia! Zobacz, co zrobił reprezentant Polski
Wyjściem miałoby być zapłacenie wpisowego wyższego niż regulaminowe 200 mln dolarów. Zdaniem niektórych ekip, F1 ciągle zyskuje na wartości i generuje większe zyski. Pojawienie się nowego podmiotu oznacza podzielenie tortu finansowego na większą liczbę graczy. Dlatego domagają się one rekompensaty.
- Nie chciałbym tego komentować i mówić, jaka wartość wpisowego byłaby odpowiednia. Jednak na pewno wartość F1 od momentu podpisania Porozumienia Concorde, które uregulowało wysokość wpisowego, do teraz, wzrosła - dodał Brown.
- Ostatecznie to Formuła 1 decyduje, jaka liczba zespołów w stawce jest właściwa i ile powinno wynosić wpisowe. Na pewno zespoły są obecnie warte znacznie więcej niż trzy lata temu - podsumował Amerykanin.
Za dołączeniem zespołu Michaela Andrettiego do F1 jest Alpine. Francuzi mają już nawet podpisaną umowę na dostarczanie silników amerykańskiej ekipie. - Andretti to wielkie nazwisko w motorsporcie, a jeszcze większe na amerykańskim rynku. Mamy coraz więcej wyścigów w USA i myślę, że taka ekipa mogłaby zapewnić nam zwiększenie przychodów - ocenił Otmar Szafnauer, szef Alpine.
Czytaj także:
Formuła 1 bliska kompromisu. Najbogatsi odetchną z ulgą
Toto Wolff na celowniku rywali. Trwa szukanie źródła przecieku w F1