Gwiazda Ferrari okradziona. Policja namierzyła sprawców

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

W połowie kwietnia Charles Leclerc padł ofiarą ataku złodziei, którzy zerwali mu z ręki luksusowy zegarek. Po trzech miesiącach policji udało się namierzyć sprawców napadu. Wyszło też na jaw, że zegarek wart jest znacznie więcej, bo aż 2 mln euro.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek sezonu 2022 w Formuły 1 był niezwykle udany dla Charlesa Leclerca, który szykował się do kwietniowego GP Emilia Romagna jako lider mistrzostw świata. Kierowca Ferrari na kilka dni przed domowym wyścigiem dla swojej ekipy wybrał się na kolację w Viareggio. Tam został zaatakowany przez złodziei.

Grupa osób rozpoznała Leclerca i pod pretekstem zrobienia sobie zdjęcia z gwiazdą F1, wykorzystała moment zamieszania. Monakijczyk nawet nie zauważył, że jeden z mężczyzn zdjął zegarek marki Richard Mille z ręki. 24-latek zgłosił sprawę policji i podał, że zrabowany przedmiot wart był nieco ponad 300 tys. euro.

Po trzech miesiącach sprawę udało się zamknąć. Jak poinformował dziennik "Il Mattino", policja namierzyła sprawców rabunku. Co więcej, zegarek tak naprawdę wart był ok. 2 mln euro. Mowa bowiem o modelu ze specjalnej kolekcji, który miał indywidualną dedykację dla Leclerca. Złodzieje sprzedali go w jednym z punktów za ledwie 10 proc. wartości.

Sprawcom kradzieży nie udało się uzyskać większej kwoty ze sprzedaży zegarka, bo prywatna dedykacja na jego kopercie sprawiała, że łatwo było odgadnąć, iż przedmiot pochodzi z przestępstwa.

Z informacji neapolitańskiej prasy wynika, że osoby odpowiedzialne za kradzież zegarka Leclerca "są dobrze znane policji". W przeszłości miały one dokonywać podobnych rabunków tego typu. Włoskie służby atak na kierowcę Ferrari określiły mianem "niemal idealnego". Gdyby na zegarku Monakijczyka nie widniała specjalna dedykacja, najpewniej udałoby się go sprzedać znacznie drożej, a wytropienie sprawców mogłoby okazać się niemożliwe.

Co ciekawe, jeszcze w kwietniu media włoskie informowały, że zegarek Leclerca pojawił się na jednym z portali aukcyjnych. Nieznana osoba próbowała go sprzedać za 1 mln euro.

- To nie było przyjemne doświadczenie, więc nie będę wchodzić w szczegóły. Nie chcę mówić więcej, niż pojawiło się w mediach - mówił w kwietniu Leclerc, który zapewniał, że atak złodziei nie rozproszy jego uwagi. Tymczasem w GP Emilia Romagna kierowca Ferrari popełnił prosty błąd w deszczowych warunkach i finiszował dopiero na szóstym miejscu.

Czytaj także:
Formuła 1 ma problem z kibicami. Kierowcy chcą reakcji
Ferrari musi podjąć trudną decyzję. Wybierze kierowcę numer jeden?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: widać geny po ojcu. Tak strzela syn Beckhama

Komentarze (0)