Gwiazda F1 ofiarą złodziei. Opowiedziała o traumatycznym przeżyciu

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc (po lewej) i Mattia Binotto
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc (po lewej) i Mattia Binotto

Na początku tygodnia Charles Leclerc został okradziony z zegarka, którego wartość to ponad 300 tys. euro. Przed GP Emilia Romagna kierowca Ferrari opowiedział ze szczegółami o zdarzeniu, które miało miejsce w Viareggio.

W tym artykule dowiesz się o:

Łukasz Kuczera z Imoli

W poniedziałek Charles Leclerc wraz z przyjaciółmi i trenerem personalnym Andreą Ferrarim udał się do Viareggio w regionie Emilia Romagna. Kierowca Ferrari postanowił wcześniej przyjechać do Toskanii, bo w ten weekend na torze Imola odbywa się kolejny w sezonie 2022 wyścig Formuły 1. Jednak wieczorne wyjście na kolację zakończyło się fatalnie dla Leclerca.

Leclerc wraz ze znajomymi został rozpoznany przez grupę osób, która miała go poprosić o wspólne zdjęcie i autografy. W tym gronie znajdował się złodziej, który miał wykorzystać chwilę zamieszania, by zdjąć zegarek z ręki Monakijczyka i zbiec z nim w nieznanym kierunku.

Aktualny lider klasyfikacji F1 podczas swojego briefingu prasowego przed GP Emilia Romagna nie chciał wdawać się w szczegóły incydentu. - To nie było przyjemne doświadczenie, więc nie będę wchodzić w szczegóły. Nie chcę mówić więcej, niż pojawiło się w mediach - przyznał 24-latek.

ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie

Leclerc zdradził jedynie, że doniesienia medialne na temat incydentu nie do końca są prawdziwe. - Sprawa skończyła się na policji. Funkcjonariusze próbują teraz dopaść złodziei, ale nie wszystko wyglądało tak gładko, jak to przedstawiono. Na szczęście jestem cały i całkowicie skupiony na wyścigu F1. Tamto zdarzenie mi nie zaszkodzi, nie wpłynie na mój występ - zapewnił kierowca Ferrari.

Dla kierowcy z księstwa GP Emilia Romagna to szansa na drugie w karierze zwycięstwo na włoskiej ziemi. W przeszłości Leclerc triumfował w GP Włoch na Monzie - miało to miejsce w roku 2019. Wygrana na Imoli miałaby szczególne znaczenie, bo siedziba Ferrari położona jest w regionie Emilia Romagna, w odległości ledwie kilkudziesięciu kilometrów od toru Imola.

- Jestem bardzo podekscytowany. W trzech pierwszych wyścigach wszystko poszło po naszej myśli. Pokazaliśmy, że mamy naprawdę konkurencyjny bolid w tym roku. Teraz czeka nas wyścig w domu Ferrari, gdzie w ostatnich latach mogliśmy liczyć na ogromne wsparcie. Dlatego ten występ to będzie coś wyjątkowego - ocenił Leclerc.

Monakijczyk podkreślił przy tym, że zespół nie może ulec presji towarzyszącej GP Emilia Romagna. - Najważniejsze w ten weekend to nie przesadzić z oczekiwaniami i ekscytacją. Musimy pozostać skupieni na naszej pracy i nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której będziemy chcieli osiągnąć zbyt wiele - podsumował reprezentant ekipy z Maranello.

Czytaj także:
Rosjanin kwestionuje wartości F1. Powrotu do stawki jednak nie wyklucza
Ekipa Roberta Kubicy może zaskoczyć. Ważna zmiana w bolidzie

Komentarze (0)