Dość niespodziewanie Alex Palou wpakował się w spore kłopoty. Pozyskaniem Hiszpana niedawno pochwalił się McLaren, który zamierza uczynić z niego lidera swojego projektu w IndyCar. Problem w tym, że dotychczasowy pracodawca 25-latka twierdzi, że ten posiada ważną umowę na jeszcze jeden sezon. Dlatego Chip Ganassi Racing skierował sprawę do sądu.
"Alex Palou jest związany kontraktem z Chip Ganassi Racing do końca sezonu 2023. Jest cenionym członkiem naszej ekipy i nadal będziemy go w pełni wspierać w pogoni za kolejnymi zwycięstwami, podiami i tytułami mistrzowskimi w IndyCar" - napisał amerykański zespół w oświadczeniu.
"Wskutek niewłaściwej próby zawarcia z nim umowy przez konkurencyjny zespół wyścigowy, pomimo jasnych warunków obecnego kontraktu, postanowiliśmy wszcząć proces sądowy. Pozwala nam na to zawarte porozumienie. Wszelkimi sprawami w tej kwestii zajmuje się nasz dział prawny" - dodał Chip Ganassi Racing w komunikacie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
Zamieszanie wokół Palou rozpoczęło się 12 lipca. Tego dnia Chip Ganassi Racing poinformował, że skorzystał z opcji przedłużenia współpracy i Hiszpan pozostanie w zespole na sezon 2023. Wywołało to reakcję kierowcy, który na Twitterze oświadczył, iż ekipa nie konsultowała z nim takiego ruchu.
"Nie zatwierdziłem tego komunikatu prasowego, jak i zamieszczonych w nim cytatów. Jak niedawno poinformowałem zespół, z powodów osobistych nie zamierzam kontynuować współpracy z ekipą po sezonie 2022" - ogłosił Palou na Twitterze.
Kilka godzin później McLaren wydał komunikat, w którym potwierdził pozyskanie aktualnego mistrza IndyCar. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że rzadko zdarza się, aby zespół wykorzystywał opcję w kontrakcie dotyczącą kontynuowania współpracy w sytuacji, gdy druga strona jest innego zdania i na dodatek mówi o tym publicznie.
Zamieszanie jest tym większe, że Palou obecnie ściga się dla Chip Ganassi Racing i nie zmieni się to do końca roku 2022. Hiszpan zajmuje obecnie szóste miejsce w klasyfikacji generalnej IndyCar. Do zakończenia zmagań pozostało pięć rund.
Czytaj także:
To jednak koniec?! Czy Sebastian Vettel podjął już decyzję?
Kuriozalna zapowiedź Ferrari. Wydarzy się cud?