Mercedes rzuca oskarżeniami w F1. Rywale się go boją?

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

Mercedes stoi na stanowisku, że Red Bull Racing i Ferrari krytykują zmianę przepisów F1 na sezon 2023, bo obawiają się powrotu niemieckiej ekipy na szczyt. - Woleliby pozostać we dwójkę na czele F1 - komentuje Toto Wolff.

Przez lata Mercedes dominował w Formule 1, nie mając sobie równych i zgarniając wszystkie możliwe tytuły w sezonach 2014-2020. Dopiero w ubiegłym roku Max Verstappen zdołał przerwać hegemonię niemieckiej marki, zdobywając mistrzostwo świata w klasyfikacji kierowców.

Sezon 2022 przyniósł w F1 rewolucję techniczną, którą Mercedes źle odczytał. Niemcy przygotowali bolid, który obecnie nie liczy się w walce o zwycięstwa, a wszystkie tegoroczne wyścigi padły łupem Red Bull Racing i Ferrari. Jednak w przyszłym roku może się to zmienić, bo Toto Wolff wywarł presję na FIA, by zmieniła przepisy techniczne.

Oficjalnie szef Mercedesa tłumaczył chęć zmian kwestiami bezpieczeństwa, zwracając uwagę na podskakiwanie bolidów F1. Jednak od początku o wszelkich modyfikacjach regulaminu nie chcieli słyszeć przedstawiciele Red Bulla i Ferrari. Ostatecznie udało się wypracować kompromis, który zakłada minimalne podwyższenie podwozi w sezonie 2023.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening

Zdaniem Wolffa, rywale z Milton Keynes i Maranello celowo blokowali zmianę przepisów, bo boją się Mercedesa. - Myślę, że nadal woleliby pozostać we dwójkę na czele F1, niż mieć trzeciego gościa biorącego udział w tej zabawie - powiedział Austriak w rozmowie z włoskim "Motorsportem".

- Gdy wywierasz presję na FIA, to zawsze można się w tym doszukiwać przewagi wydajności. Tak było w przeszłości. Jednak w tej sprawie jest zupełnie inaczej. Przecież kilkukrotnie dokonywano zmian w przepisach ze względów bezpieczeństwa i to bez jakiegokolwiek wahania - dodał Wolff.

Rywale od początku sezonu 2022 oskarżają Mercedesa, że ten celowo nie próbował rozwiązać problemów z podskakującym bolidem, bo wolał skupić się na krytykowaniu przepisów i dążyć do ich zmiany w przyszłym roku. Przesadzone miały być też reakcje Lewisa Hamiltona i George'a Russella na zjawisko podskakiwania maszyn.

- Mógłbym powiedzieć, że ostatnio w końcu zrozumieliśmy problem z naszym bolidem, że zdobyliśmy pole position, ale to niczego nie zmienia. To nieistotne, bo mówimy o czymś, co szkodzi zdrowiu kierowców. Głęboko wierzę, że musimy podjąć pewne środki zaradcze, aby w sezonie 2023 problem podskakiwania był odległym wspomnieniem - stwierdził szef Mercedesa.

- FIA nie ma wyboru. Musi coś zrobić. Nawet jeśli zespoły lobbują za zmianą przepisów albo przeciw, to nieistotne. To jest kwestia zdrowia kierowców i trzeba być odpowiedzialnym - podsumował Wolff.

Czytaj także:
Hejt i rasizm w F1. Kierowca Alfy Romeo opowiedział o trudnych przeżyciach
Brazylia znów z kierowcą w F1? Wielki talent zbiera budżet na starty

Źródło artykułu: