Od kilku tygodni szefowie Formuły 1 dyskutują z promotorami wyścigów na temat tego, jak zwiększyć bezpieczeństwo kibiców na trybunach. Ma to związek z wydarzeniami, do jakich dochodziło w sezonie 2022 przede wszystkim za sprawą holenderskich fanów Maxa Verstappena. Incydenty, w które zamieszani byli kibice aktualnego mistrza świata, odnotowano m.in. w Austrii i na Węgrzech.
Przy okazji tych wyścigów fani Verstappena palili gadżety związane z Lewisem Hamiltonem, atakowali też sympatyków kierowcy Mercedesa. Miały one nie tylko charakter werbalny, bo do F1 zgłosiły się kobiety, które były nękane przez grupy pijanych Holendrów. Próbowano im zaglądać pod sukienki, a także robiono zdjęcia z ukrycia.
Obawy o zachowanie Holendrów pojawiają się przed wyścigiem F1 w Zandvoort. Verstappen jest dla rodaków bohaterem narodowym i spopularyzował królową motorsportu w kraju. Dlatego nie powinno dziwić, że bilety na GP Holandii wyprzedały się jak ciepłe bułeczki. Każdego dnia, od piątku do niedzieli, na Zandvoort ma pojawić się ponad 100 tys. osób.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
Jan Lammers, szef GP Holandii, jest jednak spokojny o zachowanie rodaków. - Myślę, że w tym roku udowodnimy, że wydarzenia z Austrii były incydentem zainicjowanym przez pojedyncze osoby. Być może kilkanaście, kilkadziesiąt osób źle się zachowało, bo zadziałał element funkcjonowania w grupie - powiedział Lammers redakcji motorsport.com.
- Sądzę, że ci kibice są tak zażenowani swoją postawą, że obejrzą wyścig w domu albo też zostali już "wyprostowani" przez przyjaciół i rodzinę. Te obrazki były bowiem żenujące. Nie o to chodzi w "pomarańczowej armii". Widzimy podczas igrzysk olimpijskich czy piłkarskiego mundialu, że Holendrzy mają świetne poczucie humoru i potrafią się bawić. Wierzę, że podczas GP Holandii "pomarańczowa armia" będzie zachowywać się odpowiednio - dodał Lammers.
Ubiegłoroczne GP Holandii rozgrywano w momencie, gdy Verstappen toczył zacięty bój z Hamiltonem o tytuł mistrzowski. Wyścig w Zandvoort odbywał się już po wydarzeniach z Silverstone, gdzie kierowca Mercedesa doprowadził do poważnego wypadku rywala w zakręcie Copse, a po wyścigu w tym samym miejscu szalenie fetował wygraną. Mimo pewnych konfliktów na linii Verstappen-Hamilton, obyło się wtedy bez incydentów w Zandvoort.
Podejście Holendrów do Hamiltona i Mercedesa zmieniło się w następstwie wydarzeń z GP Abu Zabi, które sprawiły, że to Verstappen został mistrzem świata w sezonie 2021. Ekipa Brytyjczyka wielokrotnie kwestionowała rezultaty wyścigu i mówiła, że doszło do "kradzieży". Niemiecki zespół był nawet gotów walczyć w sądzie o mistrzostwo dla Hamiltona, ale ostatecznie odstąpił od tego pomysłu.
Czytaj także:
Amerykanin blisko F1. Zostanie specjalny potraktowany?
W F1 brakuje miejsca dla młodych. Kolejny talent obejdzie się smakiem?