Fernando Alonso przeprosił Lewisa Hamiltona. "To legenda naszych czasów"

Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Fernando Alonso
Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Fernando Alonso

Fernando Alonso podczas GP Belgii nazwał Lewisa Hamiltona "idiotą" i stwierdził, że Brytyjczyk potrafi wygrywać wyścigi wyłącznie, gdy rusza z przodu stawki. Po kilku dniach Hiszpan przeprosił za swoje słowa.

Spięcie Fernando Alonso z Lewisem Hamiltonem to konsekwencja kolizji, jaka miała miejsce na pierwszym okrążeniu GP Belgii. Kierowca Mercedesa wjechał w Hiszpana podczas walki o drugą lokatę. Pod wpływem nerwów 41-latek nazwał go "idiotą" i zasugerował, że Hamilton nie potrafi jeździć w tłoku i jest w stanie wygrywać wyłącznie wyścigi w razie startu z przodu stawki.

Chociaż Hamilton wziął winę za wypadek na siebie, to nie przeprosił Alonso za jego spowodowanie, skoro ten... nazwał go "idiotą". Przy okazji GP Holandii atmosferę starał się oczyścić mistrz świata z sezonów 2005-2006.

- Po pierwsze, Lewis jest mistrzem. To legenda naszych czasów. Gdy mówisz coś, i przepraszam, że to powtarzam, przeciwko brytyjskiemu kierowcy, to towarzyszy temu ogromne zainteresowanie mediów. Pojawiało się wiele rzeczy na temat Pereza, Sainza czy mojej osoby. Jeśli coś jest mówione przeciwko latynoskiemu kierowcy, to sprawy są zabawniejsze. Gdy powiesz coś przeciwko Brytyjczykowi, robi się poważnie - powiedział Alonso, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

- W każdym razie, przepraszam Lewisa. Nie myślę w ten sposób, jak to ująłem. Szczerze mówiąc, to nie sądzę, aby było go za co winić w tamtym incydencie. Po tym jak przeanalizowałem powtórki, to było jednak zdarzenie z pierwszego okrążenia, gdy wszyscy jedziemy bardzo blisko siebie - dodał dwukrotny mistrz świata F1.

Brytyjscy dziennikarze chcieli też wiedzieć, czy Alonso wycofuje się ze słów, jakoby Hamilton potrafił wygrywać wyścigi tylko ruszając z przodu stawki. - Nie, nie, nie. Nie wierzę w to. To znaczy, to nie jest kwestia wiary. Fakty są takie, że potrafi wygrywać ruszając też z dalszych pozycji. Takie komentarze to jest coś, co mówisz w ferworze walki. Czasem w takich sytuacjach przeinaczasz fakty - stwierdził kierowca Alpine.

41-latek wyjawił też, że nie miał okazji porozmawiać bezpośrednio z Hamiltonem, ale wyraził nadzieję, że uda się to zrobić w czwartek w Zandvoort, tak aby oczyścić atmosferę przed GP Holandii. - Nie mam jakichkolwiek pretensji do Lewisa. Tak jak powiedziałem, darzę go ogromnym szacunkiem - powiedział Alonso.

- Emocje i adrenalina w danej chwili robią swoje. Walczyliśmy o drugą lokatę i sytuacja sprawiła, że powiedziałem to, co powiedziałem. Po wyścigu od razu powtarzałem, że to zwykły incydent. Gdy mówisz coś przez radio, to rozmawiasz głównie z inżynierem. Oczywiście, powinienem mieć świadomość, że jest to transmitowane - podsumował reprezentant Alpine, który zapowiedział, że teraz będzie zwracał uwagę na to, co mówi przez radio do inżyniera.

Czytaj także:
Amerykanin blisko F1. Zostanie specjalny potraktowany?
W F1 brakuje miejsca dla młodych. Kolejny talent obejdzie się smakiem?

Źródło artykułu: