Red Bull stawia warunki gigantowi. Niemcy nie mają wyjścia

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner

Wydawało się, że współpraca Red Bulla i Porsche w F1 jest kwestią czasu. Tymczasem wśród "czerwonych byków" narastają wątpliwości ws. podpisania umowy i sprzedaży 50 proc. zespołu. To spory problem dla niemieckiego giganta motoryzacyjnego.

W ostatnich miesiącach trwały rozmowy pomiędzy Red Bull Racing a Porsche, a obie firmy miały zawrzeć sojusz, na mocy którego niemiecka firma wejdzie do Formuły 1 w roku 2026 jako producent silników i partner "czerwonych byków". Marka należąca do Volkswagena miała przy tym nabyć 50 proc. akcji zespołu z Milton Keynes. Negocjacje utknęły jednak w martwym punkcie.

Ostatnie wieści z padoku F1 sugerują, że Christian Horner, Helmut Marko i Adrian Newey przerazili się utraty niezależności zespołu. Red Bull przywykł do tego, że ma pełną swobodę w podejmowaniu działań. Tymczasem nabycie 50 proc. akcji w ekipie sprawiłoby, że ludzie związani z Porsche też mieliby prawo głosu.

Dla Red Bulla impas w rozmowach nie jest problemem, bo firma założyła spółkę Red Bull Powertrains, która w ostateczności jest gotowa sama zaprojektować i wyprodukować silnik F1. - Porsche musi zadecydować, czy chce dołączyć na tę imprezę, czy nie. Musiałoby się to odbyć z poszanowaniem naszej tradycji, tego w jaki sposób działamy - powiedział Christian Horner w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: 3 mln odtworzeń! Tego gola można oglądać w nieskończoność

Zdaniem szefa Red Bulla, zachowanie niezależności jest kluczowe dla zespołu, bo udowodnił on wielokrotnie na przestrzeni lat, że potrafi podejmować właściwe decyzje. - Zawsze byliśmy niezależną ekipą. To była jedna z naszych mocnych stron i podstawa naszych sukcesów. To część naszego DNA. Dzięki temu mogliśmy szybko podejmować decyzje i reagować w zależności od sytuacji - przyznał Horner.

- Nie jesteśmy organizacją zarządzaną przez korporację. To jedna z naszych mocnych stron, jeśli popatrzymy jak działają zespoły. Dlatego to nasz absolutny warunek na przyszłość - dodał Horner.

Obecnie Red Bull korzysta z silników Hondy, do których nabył prawo, po tym jak japońska firma opuściła F1 z końcem 2021 roku. W padoku pojawiły się jednak plotki, że Azjaci myślą o powrocie do stawki w sezonie 2026. Ich oferta byłaby ciekawą alternatywą dla Porsche.

W gorszej sytuacji jest Porsche, które jeśli chce zrealizować projekt związany z F1, to musi postawić na współpracę z Red Bullem. Inne dostępne na rynku zespoły, takie jak McLaren czy Williams, nie posiadają infrastruktury pozwalającej na wspólne zaprojektowanie i wyprodukowanie jednostek napędowych.

Czytaj także:
McLaren wygrał walkę o wielki talent. Czy Oscar Piastri podbije F1?
Red Bull skreślił Micka Schumachera. Formuła 1 bez syna legendy?

Komentarze (0)