Kuriozalny pit-stop Ferrari. Sędziowie podjęli decyzję

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz podczas pit-stopu
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz podczas pit-stopu

Po GP Holandii sędziowie zajęli się pit-stopem Carlosa Sainza. Mechanicy Ferrari nie przygotowali Hiszpanowi na czas wszystkich opon, a po leżącym na ziemi pistolecie do kół przejechał Sergio Perez.

To był kuriozalny moment w GP Holandii, gdy Ferrari wezwało Carlosa Sainza na pit-stop, ale przygotowało dla Hiszpana tylko trzy koła. Z garażu trzeba było przynieść czwartą oponę, przez co postój Hiszpana w alei serwisowej przedłużył się do 12,7 s. Na dodatek jeden z mechaników pozostawił na ziemi pistolet służący do przykręcania kół. Przejechał po nim Sergio Perez.

Sędziowie zajęli się incydentem, a pod lupę trafiło też zachowanie Sainza, bo okazało się, że kierowca Ferrari przejechał po pistolecie do kół przy garażu Red Bull Racing, gdy dojeżdżał do swojego stanowiska w alei serwisowej.

W obu przypadkach postanowiono zrezygnować z kar. "Sędziowie ustalili, że pistolet Ferrari przypisany do tylnego lewego koła został umieszczony nieco dalej niż zwykle, ale nadal znajdował się po wewnętrznej linii. Bolid numer 11 (Perez) po pit-stopie wyjechał ze stanowiska tak szybko, jak to tylko możliwe" - napisano w notatce sędziowskiej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

Stewardzi uznali, że aleja serwisowa toru w Zandvoort jest niezwykle krótka, dlatego Perez musiał dość szybko wyjechać ze stanowiska. "Dlatego nie podjęto dalszych działań" - dodano.

W przypadku Sainza brak kary również wytłumaczono tym, że "konfiguracja alei serwisowej toru w Zandvoort jest niezwykle krótka".

Dla kierowcy Ferrari nie był to jedyny problematyczny pit-stop tego dnia. Gdy w samej końcówce wyścigu Carlos Sainz został zaproszony przez ekipę na wymianę kół, wyjechał ze swojego stanowiska tuż pod koła nadjeżdżającego Fernando Alonso. Reprezentant Alpine musiał ostro hamować, by nie wjechać w młodszego rodaka.

Za drugi incydent Sainz otrzymał 5 s kary. W efekcie spadł z piątej pozycji na ósmą.

Czytaj także:
Wielomilionowe odszkodowanie w F1? Menedżer kierowcy reaguje na plotki
Szantaż Putina wpływa na zespoły F1. Mercedes znalazł rozwiązanie problemu

Źródło artykułu: