Tak oszukiwał Red Bull? Ciekawe zagrywki księgowych
Red Bull Racing przekroczył limit wydatków w sezonie 2021 i złamał tym samym regulamin F1. Do mediów wyciekły szczegóły sprawy i okazuje się, że "czerwone byki" wykazały się sporą kreatywnością. Przede wszystkim księgowi ekipy z Milton Keynes.
Red Bull wysłał do FIA faktury i rachunki, z których wynikało, że zespół zmieścił się w pułapie 145 mln dolarów. Jednak ekipa miała przekroczyć limit o 1-2 mln dolarów. Być może skala przewinienia byłaby większa, gdyby nie kreatywne działanie księgowych.
Z ustaleń "Auto Motor und Sport" wynika, że Red Bull m.in. odliczał od limitu wynagrodzenie pracowników w sytuacji, gdy znajdowali się oni na zwolnieniu lekarskim. Audytorzy FIA nie zgodzili się jednak z takimi obliczeniami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końcaPojawiły się też wątpliwości dotyczące tego, w jaki sposób zatrudnieni zostali Adrian Newey oraz Helmut Marko. Brytyjczyk miał trafić bezpośrednio do firmy Red Bull, produkującej napoje energetyczne, jako zewnętrzny konsultant. Wszystko po to, aby wysoka pensja brytyjskiego inżyniera nie była zaliczana do wydatków ekipy F1. Z kolei Marko od lat zatrudniony jest w Red Bullu, a nie w zespole, jako doradca ds. motorsportu.
Na doniesienia "AMUS" zareagował Red Bull, który oświadczył, że Newey dalej jest pracownikiem zespołu z Milton Keynes. Brytyjczyk ma mieć jedną z trzech najwyższych pensji w ekipie, przez co nie jest ona zaliczana do limitu wydatków, bo tak stanowi regulamin F1.
Wcześniej spekulowano, że Red Bull mógł przekroczyć limit wydatków nawet o 10 mln dolarów, co wywołało wściekłość w szeregach Mercedes i Ferrari. Obie ekipy zwracały uwagę na to, że taka kwota pozwala opracować szereg aktualizacji do bolidu i wykonać pracę, która rzutuje na konkurencyjność samochodu w dłuższej perspektywie czasowej.
Czytaj także:
Red Bull złamał przepisy F1! Co z karą?
Formuła 1 ma gigantyczny problem. Sędziowanie nigdy nie było tak fatalne