Fernando Alonso wyrósł na jednego z bohaterów GP USA, bo pomimo fatalnego wypadku sprowokowanego przez Lance'a Strolla, był w stanie ukończyć wyścig mocno uszkodzonym bolidem. 41-latek zameldował się na mecie na siódmej pozycji i zdobył cenne punkty dla Alpine. Jednak później wynik dwukrotnego mistrza świata Formuły 1 oprotestował Haas.
Amerykańska ekipa postanowiła działać, bo w sezonie 2022 trzykrotnie była wzywana do alei serwisowej przez sędziów w celu naprawy bolidu, gdy po różnych kolizjach nie był on w pełni sprawny. Tymczasem Alonso po uderzeniu w bandę ścigał się samochodem, w którym m.in. naderwane było lusterko. Ostatecznie ten element odpadł w trakcie jazdy i mógł doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji, uderzając innego kierowcę.
Sędziowie zgodzili się z wnioskiem Haasa i pozytywnie rozpatrzyli protest Amerykanów. Do wyniku Alonso dopisano 30 sekund, przez co spadł on z siódmego miejsca na piętnaste.
Alpine, zgodnie z zapowiedziami, odwołało się od kary dla swojego kierowcy. Protest ekipy z Enstone zostanie rozpatrzony w najbliższy czwartek, tuż przed GP Meksyku, o godz. 18.00 czasu lokalnego. Wtedy dojdzie do wideokonferencji, w której mają wziąć udział przedstawiciele obu zespołów zamieszanych w sprawę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
W najbliższy czwartek stewardzi debatować będą jednak wyłącznie nad tym, czy francuska ekipa w tej sytuacji może składać odwołanie. Jeśli sędziowie uznają ruch Alpine za zasadny, to ustalona zostanie data kolejnego przesłuchania, na którym omówiona zostanie kwestia kary.
- Nie wskazujemy palcem kogokolwiek. Chodzi nam o konsekwencję. FIA czuwa nad regulaminem i musi być konsekwentna w działaniach. Jeśli w bolidzie nie ma lusterka, a przepisy mówią, że bolid musi mieć dwa lusterka, to dlaczego możesz się tłumaczyć wypadkiem? Przepisy to przepisy, one mówią o posiadaniu dwóch lusterek - powiedział motorsport.com Gunther Steiner, szef Haasa.
W podobnym tonie wypowiadał się Kevin Magnussen, który z powodu uszkodzonego przednia skrzydła trzykrotnie musiał meldować się u mechaników w sezonie 2022, bo tak chcieli sędziowie. - Muszą być konsekwentni. W pełni rozumiem argument, że coś może odlecieć i stworzyć niebezpieczną sytuację. Skoro ja jestem wzywany do alei serwisowej trzykrotnie, to frustrujące jest, że komuś pozwala się jechać z luźnymi elementami. Nie rozumiem tego. W wyścigach, w których musiałem zjeżdżać po nowe skrzydło, mogliśmy zdobyć punkty - wskazał kierowca Haasa.
Czytaj także:
To koniec! Zepsuł plany Kubicy, teraz mówi "dość"
Dietrich Mateschitz szykował bliskich na śmierć. Co dalej z Red Bullem?