Jest oświadczenie ws. GP Sao Paulo. Wiadomo, co dalej z wyścigiem F1

W Brazylii trwają zamieszki związane z wynikiem wyborów prezydenckich. Demonstracje zwolenników Jaira Bolsonaro sprawiły, że organizacja GP Sao Paulo stanęła pod znakiem zapytania. Oświadczenie w tej sprawie zabrała Formuła 1.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
tor Interlagos Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor Interlagos
Od ubiegłego weekendu zwolennicy Jaira Bolsonaro nie potrafią pogodzić się z porażką swojego polityka w wyborach prezydenckich. W Brazylii wybuchły ogólnokrajowe demonstracje. Doszło do zablokowania autostrad i dróg krajowych. W wielu miejscach doszło do spalenia opon i innych aktów wandalizmu. Utrudniło to zespołom Formuły 1 przygotowania do GP Sao Paulo. W trasie utknęły m.in. ciężarówki przewożące sprzęt Ferrari.

W środę pojawiły się sugestie, że zamieszki w Brazylii mogą doprowadzić do odwołania wyścigu F1. Stało się tak po tym, jak z powodu protestów sparaliżowano pracę lotniska w Sao Paulo. Spora część personelu nie była w stanie dojechać do pracy, bo utknęła w korkach.

W odpowiedzi na spekulacje prasowe, Formuła 1 opublikowała oświadczenie, w którym zapewniła, że GP Sao Paulo odbędzie się zgodnie z planem w dniach 11-13 listopada.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach

Wprawdzie demonstracje doprowadziły do czasowego zablokowania dróg na lotnisko, jak i sprawiły, że sprzęt na tor Interlagos dotarł z opóźnieniem, ale nic nie wskazuje na to, by GP Sao Paulo zostało storpedowane przez protestujących.

Szefowie Formuły 1 zakładają, że ich sprzymierzeńcem jest czas. Do rozegrania wyścigu na torze Interlagos został ponad tydzień. Do przyszłego weekendu sytuacja w Brazylii powinna się uspokoić. Wprawdzie Jair Bolsonaro we wtorkowym oświadczeniu nie uznał swojej przegranej i nie pogratulował Luizowi Inacio Lula da Silvie, ale wyraził gotowość przestrzegania konstytucji i upoważnił szefa swojego gabinetu do rozpoczęcia procedury przekazania władzy.

Jair Bolsonaro objął urząd prezydenta Brazylii 1 stycznia 2019 roku. Prawicowy polityk w ostatnich wyborach zdobył 49,1 proc. Jego konkurent, Luiz Inacio Lula da Silva uzyskał poparcie 50,9 proc. wyborców. Różnica w głosach wyniosła nieco ponad 2,1 mln na korzyść kandydata lewicy, który w przeszłości rządził już Brazylią (2003-2011).

Czytaj także:
"To bajki". Nikt nie wierzy Red Bullowi w F1
Sabotaż w F1? Alonso ma pretensje do własnego zespołu

Czy demonstracje w Brazylii zakłócą GP Sao Paulo?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×