Madryt zastąpi Barcelonę? Ciekawa opcja dla F1

Materiały prasowe / Pixabay / falco / Na zdjęciu: Madryt
Materiały prasowe / Pixabay / falco / Na zdjęciu: Madryt

Barcelona od lat jest "domem" GP Hiszpanii w F1. Sytuacja może ulec zmianie, bo Madryt jest gotowy zorganizować wyścig uliczny. Miałby się on odbywać w pobliżu wyremontowanego Santiago Bernabeu.

W tym artykule dowiesz się o:

Od kilku lat czarne chmury zbierają się nad GP Hiszpanii, które organizowane jest w Barcelonie. Tor Catalunya w Montmelo nie sprzyja wyprzedzaniu, a dodatkowo Hiszpanie wnoszą stosunkowo niską opłatę za prawa do organizacji zawodów Formuły 1. Jednak pandemia koronawirusa, kiedy to w Katalonii zgodzono się gościć kierowców przy zamkniętych trybunach, pozwoliła na przedłużenie umowy.

Obecny kontrakt zapewnia organizację GP Hiszpanii w Barcelonie do końca 2026 roku. Później impreza mogłaby się przenieść do Madrytu. Już w październiku portal "The Objective" informował, że stołeczni biznesmeni chcą zebrać środki, które pozwolą przejąć prawa do wyścigu F1. Inwestorzy są gotowi wyłożyć na ten cel od 100 do 150 mln euro.

Projekt organizacji wyścigu F1 zakłada mocne wykorzystanie wyremontowanego Santiago Bernabeu. Stadion, na którym na co dzień grają piłkarze Realu Madryt, po zakończeniu prac posiadać będzie 360-stopniowy taras. Miałby on gwarantować VIP-om ciekawe miejsce do obserwacji najlepszych kierowców na świecie. Ponadto zaplanowanie rywalizacji na ulicach stolicy sprawiłoby, że GP Hiszpanii byłoby ciekawsze niż w przypadku rozgrywania go na torze Catalunya.

Co na to Katalończycy? - Mamy kontrakt do 2026 roku i chcemy jego przedłużenia. Jeśli zamiast umowy na pięć kolejnych lat dostaniemy na dziesięć, to tym lepiej - powiedział Josep Lluis Santamaría, szef toru Catalunya, cytowany przez agencję GMM.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 10 lat temu była królową Euro! Przypomniała się kibicom

Zdaniem Katalończyka, Hiszpania mogłaby posiadać w kalendarzu dwa wyścigi, więc postawienie na Madryt nie oznacza automatycznej rezygnacji z Barcelony. - Było tak już w przeszłości, gdy mieliśmy w terminarzu również Jerez i Walencję - dodał.

Biorąc jednak pod uwagę ekspansję F1 na nowe terytoria, trudno wierzyć w realizację takiego scenariusza. Dość powiedzieć, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu organizatorzy GP Hiszpanii w Barcelonie byli w stanie zgodzić się na rotacyjną obecność w kalendarzu. Wynika to z faktu, że Katalończycy nie są już w stanie płacić więcej za prawa do organizacji Grand Prix.

Czytaj także:
Koniec z polityką w F1? Surowy zakaz dla kierowców
Ferrari sięgnie po tytuł mistrzowski? Wszystko zależy od jednego człowieka

Źródło artykułu: WP SportoweFakty