Chiny i Portugalia walczą o miejsce w F1. Finał pojedynku może być zaskakujący

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor F1 w Chinach
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor F1 w Chinach

Chiny walczą o odzyskanie miejsca w kalendarzu F1, ale najchętniej zorganizowałyby wyścig jesienią 2023 roku. Z kwietniowego terminu chce za to skorzystać Portugalia, ale i to rodzi problemy. Dlatego Formuła 1 ma twardy orzech do zgryzienia.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze na początku grudnia Formuła 1 oficjalnie poinformowała o odwołaniu GP Chin. Decyzja szefów F1 miała związek z polityką "zero COVID", jaką konsekwentnie utrzymywały tamtejsze władze. Wiązała się ona m.in. z koniecznością poddania się kwarantannie i bardzo surowymi restrykcjami sanitarnymi na miejscu.

Jednak sprzeciw chińskiej społeczności sprawił, że państwo zaczęło luzować restrykcje covidowe, rezygnując z dotychczasowej polityki. Dlatego też organizatorzy GP Chin wysłali list do Stefano Domenicalego, w którym poprosili o ponowne umieszczenie w kalendarzu sezonu 2023. Rozmowy w tej sprawie mają się odbyć jeszcze w tym tygodniu - ustalił portal gpfans.com.

Pierwotnie GP Chin miało dojść do skutku 16 kwietnia. W kalendarzu F1 wyścig ulokowano pomiędzy zawodami w Australii i Azerbejdżanie. Rodzi to pewne problemy logistyczne, z powodu których do teraz królowej motorsportu nie udało się znaleźć zastępstwa za chińską rundę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Zainteresowanie organizacją wyścigu F1 wyrazili promotorzy GP Portugalii, ale 16 kwietnia na torze Portimao zaplanowano wyścig długodystansowych mistrzostw świata WEC. Dlatego obie strony musiałyby się dogadać ws. zmian w terminarzu WEC. Z punktu widzenia logistyki, transport sprzętu z Australii do Portugalii, a następnie znów do Azerbejdżanu, nie jest jednak sensownym rozwiązaniem.

Zespoły mają naciskać na F1, by szybko podjęła decyzję, bo lada moment będą musiały podjąć decyzję, w jaki sposób transportować sprzęt na GP Azerbejdżanu (30 kwietnia) oraz GP Miami (7 maja).

Dodatkowo organizatorzy GP Chin woleliby przenieść swój wyścig na jesień, bo do tego czasu sytuacja z COVID-19 w Szanghaju powinna się ustabilizować. Jednak we wrześniu i październiku w kalendarzu F1 nie ma wolnych miejsc, a organizatorzy konkurencyjnych wyścigów ani myślą o zamianie terminów.

Zdaniem gpfans.com efekt może być taki, że chociaż Formuła 1 ma dwóch chętnych na organizację wyścigu, to rozmowy zakończą się fiaskiem. Oznaczałoby to, że sezon 2023 składałby się ostatecznie z 23 rund, zamiast planowanych rekordowych 24 imprez.

Czytaj także:
"Każdy chciał być jak ty". Ken Block umarł tak, jak żył
Potężny cios dla Ferrari. Kluczowe rozmowy w F1 bez Włochów

Komentarze (0)