Nie wierzy w demokrację. Były szef F1 tłumaczy się ze słabości do dyktatorów

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Bernie Ecclestone (po prawej) w rozmowie z Christianem Hornerem
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Bernie Ecclestone (po prawej) w rozmowie z Christianem Hornerem

- Demokracja nie może działać z definicji - mówi Bernie Ecclestone, który swego czasu był gotów "przyjąć kulę" za Władimira Putina i chwalił Adolfa Hitlera. Były szef F1 swój styl rządzenia nazwał "dyktatorskim", a jego słowa znów wywołują burzę.

Bernie Ecclestone ma 92 lata i od sezonu 2017 nie jest już zaangażowany w Formułę 1, bo sprzedał swoje "dziecko" amerykańskiej spółce Liberty Media. Ekscentryczny Brytyjczyk nie pozwala jednak, aby światowe media o nim zapomniały. Niespełna rok temu, już po tym jak Władimir Putin rozpoczął bestialskie działania Rosji w Ukrainie, były szef F1 mówił o nim "to osoba światowej klasy".

- Ofiary śmiertelne? To nie był zamierzony cel Putina w tym konflikcie - stwierdził Ecclestone w telewizji iTV, porównując rosyjską inwazję "do czasów, kiedy USA atakowały różne kraje, które nie miały nic wspólnego ze Stanami Zjednoczonymi". - Oni lubią wojny, bo sprzedają wtedy dużo broni, więc to dla nich coś dobrego - stwierdził były szef F1.

Dlaczego Ecclestone nie lubi demokracji?

Słowa byłego szefa F1 wywołały konsternację na Zachodzie. Potępili je czołowi brytyjscy politycy. Od Brytyjczyka odcięła się nawet Formuła 1. Ecclestone nie wycofał się nawet ze słów o tym, że "przyjąłby kulę za Putina". Taką deklarację złożył w 2019 roku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaj człowieka, który strzela gole w... budowlanych rękawicach

- Gdyby ktoś miał karabin maszynowy i chciał zastrzelić Putina, to stanąłbym przed nim i byłbym w stanie przyjąć kulę za niego. To dobry facet. Nigdy nie zrobił niczego złego. Wręcz przeciwnie, służył wielu ludziom i im pomógł - powiedział Ecclestone w "The Times", a jego słowa brzydko się zestarzały, biorąc pod uwagę, ile niewinnych istot straciło życie wskutek barbarzyńskich działań Putina w Ukrainie.

Skąd słabość Ecclestone'a do autokratów? W najnowszej rozmowie z "The Telegraph" Brytyjczyk sam określił swoje 40-letnie rządy w F1 jako "dyktatorskie". - Nie jestem osobą entuzjastycznie nastawioną do demokracji. Ona nie może działać z definicji. Popatrzcie na dzisiejszą Anglię. Opinia publiczna jest podzielona 50/50. Kto ma zatem rację? Musisz podążać za jednym albo drugim. Taka jest właśnie demokracja - skomentował 92-latek.

Mimo rządów twardej ręki, Ecclestone nie określiłby siebie mianem "dyktatora". - To niewłaściwe słowo. Wolę określenie "szef". Zawsze powtarzam, że gdy robię interesy z ludźmi, to chcę mieć do czynienia z osobami, które w odpowiednim momencie potrafią włączyć i wyłączyć światło. Nie chcę kogoś, kto musi złożyć raport albo zasiągnąć opinii innych osób przed podjęciem decyzji - wyjaśnił były właściciel F1.

Byłemu szefowi F1 jest też nie po drodze z Lewisem Hamiltonem. Stoi na stanowisku, że kierowcy nie powinni zabierać głosu ws. politycznych, tymczasem reprezentant Mercedesa robi to nagminnie. - Nie wiem, po co wciąż dajemy głos tym starszym ludziom? - pytał kilka miesięcy temu 38-latek, gdy Nelson Piquet w jednym z wywiadów nazwał go "czarnuchem", a Bernie Ecclestone mówił, aby zbagatelizować kontrowersyjną wypowiedź Brazylijczyka.

- Może starsze pokolenie nie jest zainteresowane słuchaniem tego, co Hamilton ma do powiedzenia? Starsi ludzie widzieli i zrobili znacznie więcej niż on. Może nie podoba mu się, że starsze pokolenie zabiera głos, bo wtedy pozbawia go miejsca w mediach? - zapytał Ecclestone.

Ecclestone ma pretensje do młodego pokolenia

Kilka lat temu były szef F1 powiedział, że Adolf Hitler "dokonał imponujących rzeczy". - Rozwinął kraj, wybudował szpitale, linie kolejowe, itd. To, co zrobił później, było szalone i złe - powiedział kontrowersyjny Brytyjczyk. Również Elona Muska nazwał mianem dyktatora. - Dzięki temu wszystko w Tesli działa jak należy. Dyktatorzy osiągnęli tak wiele, a nie demokracja - zaznaczył 92-latek.

Skąd bierze się taki pogląd Ecclestone'a? Brytyjczyk ma pretensje do młodego pokolenia i nowej generacji polityków. - Większość ludzi nie może się zdecydować na cokolwiek. Niebezpieczeństwo polega na tym, że czytają coś, co ktoś napisał i trzymają się tego. Takich teraz mamy polityków. Zastanawiam się, czy politycy są naprawdę szczerzy w tym, co mówią - powiedział były szef F1.

- Zapytaj ich, czy zanim doszli do władzy, ich poglądy były takie same. Dziś ludzie są pod ogromnym wpływem innych ludzi. Często myślą, że jeśli powiedzą prawdę, to kogoś tym zdenerwują - dodał Ecclestone.

Ecclestone wciąż pojawia się na wybranych wyścigach F1
Ecclestone wciąż pojawia się na wybranych wyścigach F1

Przed rokiem Ecclestone potrzebował kilku tygodni, by dokonać autorefleksji i przeprosić za chwalenie ostatnich poczynań Putina. - Wychowywałem się w okresie wojny, więc wiem jak to jest. Żal mi ludzi, którzy żyją w Ukrainie i muszą cierpieć z powodu czegoś, czego nie zrobili - powiedział.

Dlatego też "The Telepraph" zapytał Ecclestone'a, czy podziwia któregoś z obecnych polityków u władzy. - Przepraszam za dłuższą pauz i brak odpowiedzi - powiedział po chwili. - Nie mamy tyle czasu, by nad tym myśleć. Na pewno byłem wielkim zwolennikiem pani Thatcher. Ona załatwiała sprawy we właściwy sposób - dodał.

Ecclestone w przeszłości mówił też o chęci organizacji wyścigu F1 w Syrii albo Korei Północnej. To on sprowadził Formułę 1 na Bliski Wschód - do państw, gdzie łamane są prawa człowieka. Wiele jego decyzji było powszechnie krytykowanych, a on patrzył głównie na zysk prowadzonej przez siebie organizacji. To nie uległo zmianie. - Martwię się tylko o jutro. Nie ma sensu rozpamiętywać wszystkiego, co wydarzyło się wczoraj. To już jest skończone - skomentował Brytyjczyk.

W wieku 92 lat Ecclestone zaplanował nawet już swój pogrzeb. Chce, by żona włożyła go do kartonowej trumny i skremowała. - Powiedziałem jej, by mnie spaliła, ale zanim to zrobi, niech napisze na trumnie DHL i zdobędzie trochę pieniędzy za reklamę firmy. Tak się robi biznes - podsumował były właściciel F1.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Ferrari straciło ważnego pracownika. Wstrząsy w zespole
- Nakręcili serial o mistrzu świata F1. Pierwsza taka produkcja o Verstappenie