W tym roku dość szybko w Formule 1 pojawiają się transferowe spekulacje, co ma związek z tym, że kierowcy zbliżają się do końca swoich wieloletnich kontraktów. Z końcem sezonu wygasa umowa Lewisa Hamiltona z Mercedesem, zaś w przyszłym roku tracą ważność porozumienia Charlesa Leclerca i Carlosa Sainza z Ferrari.
Wydaje się, że to Hamilton i Leclerc trzymają w rękach cały rynek transferowy w F1 i mogą uruchomić lawinę wydarzeń. Brytyjczyk z jednej strony dość otwarcie krytykuje Mercedesa za kolejny niekonkurencyjny bolid, ale z drugiej mówi o chęci dalszej jazdy w niemieckim zespole. Z kolei Leclerc jeszcze nie rozpoczął negocjacji z Ferrari na temat nowej umowy, a po ostatnim GP Bahrajnu i kolejnej awarii silnika zażądał rozmowy z kierownictwem firmy.
Jeśli Hamilton w najbliższym czasie podpisze zaledwie roczny kontrakt z Mercedesem albo zapewni w nim sobie furtkę do wcześniejszego zakończenia współpracy w razie np. braku tytułu mistrzowskiego, to padok F1 może eksplodować od spekulacji transferowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaj człowieka, który strzela gole w... budowlanych rękawicach
Brytyjczycy już teraz plotkują na temat możliwych przenosin Hamiltona do Ferrari. - Niczego bym nie wykluczał. Jeśli ktokolwiek zasługuje na szansę zasiadania w istnie konkurencyjnym bolidzie, aby rzucić wyzwanie Verstappenowi, to taką osobą jest właśnie Hamilton - powiedział dziennikarz Simon Lazenby w Sky Sports.
- Lewis nie przejdzie do Red Bulla, dopóki Max jest w tym zespole, ale na końcu wszyscy kierowcy marzą o jeździe dla Ferrari. W przeszłości Lewis mówił już, że chciałby kiedyś spróbować swoich sił w tym zespole. Jeśli Ferrari stanie się zdecydowanie szybsze niż Mercedes, to niczego bym nie wykluczał - dodał brytyjski dziennikarz.
Przenosiny Hamiltona do Ferrari byłyby szokiem dla F1, gdyż Brytyjczyk od lat związany jest z Mercedesem. Najpierw niemiecki producent dostarczał silniki McLarenowi, gdy ten startował w jego w barwach w sezonach 2007-2012, a następnie kierowca przeniósł się do fabrycznej ekipy.
Obecnie 38-latek ma rozmawiać z Mercedesem m.in. na temat roli dożywotniego ambasadora niemieckiej marki po zakończeniu kariery w F1. Równocześnie firma wspiera różne inicjatywy Hamiltona walczące z nietolerancją i wspierające czarnoskórych. To bardzo ważna kwestia dla siedmiokrotnego mistrza świata, a żaden zespół ze stawki nie robi tak wiele w tym temacie, jak właśnie Mercedes.
Czytaj także:
- Gorąco w Ferrari. Charles Leclerc zażądał rozmowy z kierownictwem firmy
- Alonso ważniejszy niż Hamilton? Mercedes może zmienić priorytety w F1