Atak na Ferrari. Hakerzy żądają okupu

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Ferrari po raz kolejny w ostatnim okresie padło ofiarą cyberataku. Hakerzy zyskali dostęp do wrażliwych danych włoskiej firmy, w tym personaliów klientów. Teraz żądają okupu, ale producent samochodów nie zamierza spełniać żądań przestępców.

W tym artykule dowiesz się o:

Jesienią ubiegłego roku hakerzy zaatakowali Ferrari, a łupem cyberprzestępców padło mnóstwo danych. Część z nich została udostępniona w sieci, a ślady wskazywały na to, że włamanie na serwery firmy mogło być działaniem Rosjan. Po upływie kilku miesięcy producent samochodów z Modeny znów musi borykać się ze skutkami wykradnięcia danych.

Jak ujawniło włoskie Sky Sport, Ferrari skontaktowało się już ze swoimi klientami i poinformowało ich o ataku hakerów. Cyberprzestępcy weszli w posiadanie wrażliwych danych, dotyczących przede wszystkich personaliów klientów. Mieli też zażądać okupu, bo w innym razie opublikują zgromadzone informacje w sieci.

Ferrari nie zamierza spełniać żądań cyberprzestępców. Atak hakerski nie miał przy tym żadnego wpływu na prowadzenie codziennych operacji producenta samochodów, jak i zespołu Formuły 1. Sky Sport przekonuje, że "wszystkie systemy nadal działają normalnie". Włosi mają obecnie prowadzić rozmowy z ekspertami od cyberbezpieczeństwa, aby uniknąć takich sytuacji w przyszłości.

ZOBACZ WIDEO: Wielki powrót do PKO Ekstraklasy. Niespodziewana decyzja klubu

"Zgodnie z polityką korporacyjną Ferrari, firma nie akceptuje żadnych żądań okupu, ponieważ akceptacja takich działań prowadziłaby do finansowania działalności przestępczej i pozwoliłaby sprawcom szantażu na powtarzanie ataków" - napisano w oświadczeniu Ferrari.

"Naszym zdaniem, najlepszym sposobem działania jest poinformowanie naszych klientów o sytuacji, dlatego też powiadomiliśmy partnerów o potencjalnym ujawnieniu ich danych. Ferrari bardzo poważnie traktuje kwestię poufności swoich klientów i rozumie wagę tego, co się stało. Współpracujemy z ekspertami w celu dalszego wzmocnienia naszych systemów, których solidności jesteśmy pewni" - dodano.

Co ciekawe, Ferrari przez lata współpracowało w F1 i poza królową motorsportu z rosyjską firmą Kaspersky. Po wybuchu wojny w Ukrainie współpraca z Rosjanami została początkowo zawieszona, a następnie zerwana.

Zachodnie media zaczęły bowiem ostrzegać, że Jewgienij Kaspierski założył firmę w porozumieniu z rosyjskimi służbami, a oferowane przez nią systemy bezpieczeństwa tak naprawdę pomagają w szpiegowaniu i wyciąganiu cennych danych. Firma zaprzeczyła jednak tym doniesieniom.

Czytaj także:
- Max Verstappen narzeka na Red Bulla. Zespół zapowiada reakcję
- Mercedes doniósł na Alonso ws. kary? Nowe doniesienia z padoku F1

Źródło artykułu: WP SportoweFakty