Sędziowie nie popisali się podczas niedzielnego wyścigu Formuły 1. Najpierw Fernando Alonso otrzymał karę 5 s za nieprawidłowe ustawienie się na polach startowych, o co zresztą Hiszpan nie miał większych pretensji. Kierowca Aston Martina odbył karę podczas pobytu w alei serwisowej.
Jednak już po zakończeniu GP Arabii Saudyjskiej pojawił się komunikat, że w momencie wykonywania decyzji sędziów, jeden z mechaników dotknął bolidu 41-latka tylnym podnośnikiem, co stanowiło naruszenie przepisów F1. W związku z tym do wyniku Alonso dopisano 10 s i spadł on w klasyfikacji wyścigu na czwarte miejsce.
Ostatecznie Aston Martin dowiódł, że przepisy są nieprecyzyjne i nie jest jasne, czy dotknięcie bolidu podnośnikiem stanowi złamanie regulaminu F1. Dlatego decyzję o drugiej karze cofnięto, a Alonso odzyskał podium w GP Arabii Saudyjskiej. Hiszpan zdążył wcześniej skrytykować sędziów m.in. za opieszałość w podejmowaniu decyzji.
ZOBACZ WIDEO: Dramat Max Verstappena w Dżuddzie! Ten dźwięk mówi wszystko
Dziennikarz Ted Kravitz ze Sky Sports ujawnił, że stewardzi zakomunikowali o drugiej karze dla Fernando Alonso z takim opóźnieniem, gdyż początkowo sami nie dostrzegli złamania regulaminu. To Mercedes miał dostarczyć im dowody świadczące o tym, że jeden z mechaników dotknął maszyny kierowcy z Oviedo tylnym podnośnikiem.
- Inny zespół, najprawdopodobniej Mercedes, złożył skargę i zaproponował sędziom, by ponownie przyjrzeli się tej sytuacji - powiedział Kravitz w Sky Sports.
Mercedes miał wiele do ugrania, gdyż George Russell i Lewis Hamilton dojechali do mety za Fernando Alonso. Gdyby drugi z Brytyjczyków nieco przyspieszy w końcówce, to Hiszpan po dopisaniu 10 s kary mógłby spaść nawet na piąte miejsce. W ten sposób niemiecka ekipa zyskałaby kilka punktów przewagi nad Aston Martinem w klasyfikacji konstruktorów F1.
Sam Russell, po tym jak otrzymał statuetkę za trzecie miejsce w GP Arabii Saudyjskiej, które ostatecznie stracił, mówił o niesprawiedliwej decyzji sędziów. - To Fernando zasłużył na to podium - stwierdził Brytyjczyk. Kravitz podziela jego pogląd. - Alonso nie uzyskał żadnej przewagi przez to, że jeden z mechaników dotknął podnośnikiem samochodu. Ze sportowego punktu widzenia, pozostawienie mu trzeciej lokaty było słuszną decyzją - podsumował dziennikarz Sky Sports.
Czytaj także:
- Konflikt w Red Bullu? Nowe porządki po śmierci miliardera
- Zwolnienia pracowników w Mercedesie? Mogą polecieć głowy