Rosjanin walczy o zniesienie sankcji w sądach. Później ojciec sfinansuje mu zespół?

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin

- Wystąpiłem z pozwem w krajach UE, Wielkiej Brytanii i Kanadzie - mówi Nikita Mazepin. Syn rosyjskiego oligarchy walczy z sankcjami, bo jego zdaniem blokują mu one możliwość powrotu do F1. Problem w tym, że żaden z zespołów nie chce Rosjanina.

- Wystąpiłem z pozwem w krajach UE, Wielkiej Brytanii i Kanadzie. Jeśli się nie mylę, jestem objęty sankcjami nawet w Czarnogórze! Nie sądzę, aby to było właściwe postępowanie. Ani nigdy nie byłem w Czarnogórze, ani nie ma tam żadnych wyścigów. Sankcje mają zaraźliwy efekt. Ktoś je wprowadził, to kolejne kraje je wprowadzają - powiedział Nikita Mazepin na konferencji prasowej w Moskwie.

Były kierowca Formuły 1, wyrzucony z Haasa krótko po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, tak naprawdę jako jedyny walczy w sądach powszechnych o możliwość rywalizacji na Zachodzie. Pozostali Rosjanie nie są tak zdeterminowani. - Poprzez swoich prawników staram się tłumaczyć, że sportowcy nie powinni być obejmowani sankcjami - dodał 24-latek.

Nikt nie czeka na Mazepina w F1

Rosjanin może sobie pozwolić na batalię sądową, bo prawników opłaca jego ojciec. Majątek Dmitrija Mazepina liczony jest w miliardach dolarów. Oligarcha wzbogacił się za zgodą Władimira Putina, sprzyjając kremlowskiemu dyktatorowi. To jeden z powodów, dla których rodzina Mazepinów została objęta sankcjami gospodarczymi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski koszykarz zszokował. "Prawdziwe czy oszukane?"

W marcu Mazepin odtrąbił sukces, bo w TSUE uzyskał korzystny dla siebie wyrok i czasowe zawieszenie sankcji. Wiadomo już, że było to pyrrusowe zwycięstwo, bo ledwie kilka dni później Unia Europejska nałożyła na 24-latka kolejne restrykcje. To jednak nie podcięło skrzydeł synowi rosyjskiego miliardera.

Mazepin w ostatnich tygodniach pozwał też Kanadę. W piśmie procesowym domaga się zniesienia sankcji w "trybie pilnym", gdyż jego zdaniem "katastrofalnie zmniejszają" jego szanse na powrót do F1 w roku 2024.

Problem, którego Rosjanin zdaje się nie zauważać, jest taki, że żaden z obecnych zespołów nie czeka na niego z otwartymi rękami. Haas zatrudnił Mazepina przed sezonem 2021 z jednego powodu - znajdował się w fatalnej sytuacji finansowej i zagrożony był bankructwem. Ponad 20 mln dolarów, jakie zapłacił jego ojciec, pozwoliło amerykańskiej ekipie utrzymać się na powierzchni.

Dla wielu Nikita Mazepin to najgorszy kierowca w historii F1
Dla wielu Nikita Mazepin to najgorszy kierowca w historii F1

Do Mazepina zdaje się to jednak nie docierać. - Mam nadzieję, że wkrótce będę mógł wrócić do F1. Na ten moment trudno w to uwierzyć, dlatego kieruję swoją fundacją "We Compete As One". Jeśli jednak sankcje zostaną zniesione, to jestem gotów. Mam odpowiednią wagę i formę, ciągle jestem w reżimie treningowym - powiedział kierowca podczas wystąpienia w Moskwie.

Mazepin chce spotkania z Bachem

Fundacja "We Compete As One" została założona, by pomagać innym rosyjskim sportowcom zawieszonym na arenie międzynarodowej. Przez miesiące próżno było szukać informacji o efektach jej działalności, co krytykowano nawet w Rosji. Ostatnio organizacja Mazepina napisała jednak list do MKOl.

Rosjanin poprzez fundację domaga się dopuszczenia rodaków do startów poza granicami kraju, przede wszystkim w igrzyskach olimpijskich w roku 2024. - Czekamy na pozytywną reakcję MKOl. Rosyjscy sportowcy są liderami w wielu dyscyplinach i chcielibyśmy, aby mogli rywalizować w różnych krajach - stwierdził Mazepin.

- Czy jestem gotowy na spotkanie z Thomasem Bachem (szef MKOl - dop. aut.)? Oczywiście, że tak. Wszystko po to, aby nasi sportowcy zaistnieli na arenie międzynarodowej. Jeśli to miałoby pomóc naszym sportowcom, to jestem gotów polecieć we wskazane miejsce i porozmawiać z Bachem - dodał były kierowca F1.

W co gra Mazepin?

Dlaczego kierowca tak zaciekle walczy w sądach o anulowanie sankcji? Trop prowadzi do brytyjskiego zespołu HiTech, który jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę należał do Dmitrija Mazepina. Oligarcha sprzedał go Oliverowi Oakesowi w pierwszych tygodniach wojny, ale w padoku F1 coraz częściej słychać głosy, iż była to transakcja wyłącznie na papierze.

Miliarder z Rosji nabył HiTech z myślą o synu w roku 2015, a już kilka miesięcy później Mazepin startował w jego barwach w Formule 3. Następnie ekipa zaczęła też rywalizować w Formule 2, gdzie oczywiście trafił młody kierowca z Moskwy. To właśnie w HiTechu zdobył on punkty niezbędne do uzyskania superlicencji, dokumentu wymaganego w Formule 1.

Teraz Mazepin może próbować powtórzyć ten manewr. HiTech zgłosił bowiem chęć rywalizacji w F1 i jest zainteresowany dołączeniem do stawki w sezonie 2025 albo 2026. Oficjalnie wniosek w tej sprawie wysłał Oakes, ale cały projekt ma finansować rosyjski oligarcha poprzez firmy i fundusze z Bliskiego Wschodu.

"Odbyłam interesującą rozmowę ze źródłem bliskim Dmitrija Mazepina. Chodzi o to, że nie porzucił on pomysłu założenia własnego zespołu F1 i jest gotów zainwestować w nowy projekt, mając wolne środki" - napisała pod koniec marca na Telegramie dziennikarka Maria Mielnikowa.

Mazepin zasłynął w F1 z rozbijania bolidów
Mazepin zasłynął w F1 z rozbijania bolidów

HiTech miał już podpisać umowę z Mercedesem, który jest gotów dostarczać silniki brytyjskiej (rosyjskiej?) ekipie. Zespół korzystałby też z tunelu aerodynamicznego niemieckiego producenta. To kolejny trop prowadzący do Mazepinów, bo w roku 2019 rosyjski kierowca był testerem ekipy z Brackley. Z myślą o F1 zatrudnionych zostało też już ponad 60 inżynierów, część z nich w przeszłości pracowała dla takich marek jak Ferrari, Red Bull Racing czy Renault.

To wszystko brzmi zbyt poważnie, aby za tym projektem nie stał oligarcha z Rosji. Jego syn w sezonie 2026 będzie miał 27 lat. Nie wiadomo nawet, czy za trzy lata wojna w Ukrainie nadal będzie trwać, ani też jak społeczność międzynarodowa będzie podchodzić do Rosjan. Mazepin zdaje się na to nie zważać. Grunt, żeby jego syn miał zabawkę w postaci zespołu F1.

Na szczęście FIA i Formuła 1 są świadome tego, że za HiTech stać może rosyjski kapitał. Dlatego poszerzenie stawki o ten zespół na ten moment wydaje się mało prawdopodobne. "Wystarczy podążać za pieniędzmi, aby zrozumieć ich wątpliwości" - pisał w marcu serwis racingnews365.com.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Fundacja Rosjanina napisała list do MKOl. Ma konkretne żądania
- UE nałożyła nowe sankcje na syna oligarchy. Jest wściekły!