Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Dostałeś szansę od Alpha Tauri w wieku 28 lat, czyli marzenia się spełniają. To było zaskoczenie dla ciebie, że pojawiła się oferta z F1?
Nyck de Vries, kierowca Alpha Tauri: Miałem wiele momentów w mojej karierze, w trakcie których myślałem, że nigdy nie dostanę szansy w F1. Każdy młody kierowca o tym marzy i do tego dąży, aby któregoś dnia znaleźć się na polach startowych. To królowa motorsportu, najwyższy poziom jaki możesz osiągnąć. U mnie ułożyło się tak, że wygrałem tytuł w Formule 2 i musiałem poszukać startów w innych seriach, poza Formułą 1.
W zeszłym roku byłem rezerwowym w kilku zespołach i nadszedł weekend F1 na Monzy, który wszystko zmienił. Szansa występu w Williamsie była bardzo niespodziewana. 11 września 2022 roku - tę datę zapamiętam na długo. Szczęście uśmiechnęło się wtedy do mnie. Efekt jest taki, że jestem teraz w Alpha Tauri.
Formuła 1 zmieniła twoje życie?
Niezbyt. Wciąż robię to, co sprawia mi frajdę, ścigam się i podróżuję po świecie z zespołem. W innych seriach wyścigowych wygląda to podobnie. Jedyna zmiana to taka, że Formuła 1 przyciąga większą uwagę, jest większe zainteresowanie mediów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zerwał pajęczynę. Tego gola można oglądać w kółko
W F1 jest też większa presja.
Tak, ale musiałem sobie radzić z presją przez całą karierę. Jako kierowca, zawsze musisz walczyć o przetrwanie i musisz się z tym uporać. Moje szanse na awans do F1 były nikłe. Ludzie nie spodziewali się, że dostanę w ogóle szansę i raczej widzieli mnie poza F1. Odwróciłem swój los i teraz mogę czerpać z tego frajdę. Staram się dać z siebie wszystko. Dlatego uważam, że presja nie jest większa niż w innych seriach. Poza tym, że więcej ludzi śledzi moje wyniki.
Doświadczenie z wyścigów długodystansowych albo Formuły E w jakiś sposób ci pomaga?
Formuła 1 to inny świat. WEC czy Formuła E pomogły mi się rozwinąć jako kierowcy. Sprawiły, że jestem w miejscu, w którym jestem. Jednak F1 to zawsze będzie specyficzne środowisko. Większe, szybsze i bardziej doceniane.
Startowałeś w WEC i 24h Le Mans, więc trudno nie zapytać o Roberta Kubicę, skoro rozmawiamy w Polsce. Jesteś w stanie porównać wyścigi długodystansowe do F1?
Znam Roberta! Poznałem go w 2008 roku. Startowałem wtedy w kartingu, a on stworzył swoją markę i oferował gokarty brandowane swoim nazwiskiem. Spędzał wtedy sporo czasu na torze i tak nawiązaliśmy kontakty.
Czy mogę porównać WEC do F1? Nie. To są inne światy. Wyścigi długodystansowe to wręcz inna dyscyplina. Dzielisz samochód z innymi kierowcami, musisz znaleźć kompromis między swoimi oczekiwaniami i partnerów z ekipy. Jednak to również jest bardzo konkurencyjne środowisko. Miałem sporo frajdy z jazdy w wyścigach długodystansowych.
Robert powtarza, że w F1 twój zespołowy partner jest pierwszym rywalem, którego musisz pokonać. W WEC musisz z nim współpracować.
Tak i nie, bo mimo wszystko patrzysz na swoje czasy i porównujesz je do kolegów z załogi. Ludzie też to robią. Jeśli osiągasz dużo gorsze wyniki, to jest to wypominane. Dlatego w WEC też musisz być najlepszą wersją siebie. Robert ma jednak rację, że w długodystansowych wyścigach wygrywasz i przegrywasz razem z kolegami.
Rozmawiamy na miesiąc przed 24h Le Mans. To wyjątkowy wyścig. Myślisz o tym, by któregoś dnia tam wrócić?
Na 100 procent. Kocham 24h Le Mans za atmosferę, jaka panuje podczas tego wyścigu i zgadzam się w tym aspekcie z Robertem. To są unikalne zawody. Chciałbym tam wrócić na pewnym etapie życia i mieć szansę na zwycięstwo.
Mówisz dokładnie to samo, co Robert. Jego atmosfera wokół 24h Le Mans również mocno zaskoczyła.
Kibice na 24h Le Mans są niezwykli. To są prawdziwi pasjonaci wyścigów. Mają rozległą wiedzę na temat samochodów, techniki jazdy, specyfikacji pojazdów, a nawet paliwa. Tam po prostu jest inny klimat, którego nie ma na żadnych innych wyścigach. Mi się to naprawdę podoba.
Wróćmy do F1. Jak czujesz się w Alpha Tauri? Jesteś 28-letnim debiutantem, a za partnera masz znacznie młodszego Yukiego Tsunodę, który paradoksalnie ma większe doświadczenie w F1.
W ostateczności definicja "debiutanta" nie ma związku z wiekiem. Jesteś nim, gdy startujesz po raz pierwszy w danej serii wyścigowej. Jestem debiutantem i nie patrzę na to, kto i ile ma lat. Yuki ma więcej doświadczenia, spędza trzeci sezon w F1, co mu pomaga.
Za tobą kilka wyścigów i nie udało się zdobyć punktów. Jest trudniej niż myślałeś?
To nie jest tak, że Alpha Tauri zdobywa co wyścig sporo punktów. Jesteśmy w środku stawki, która jest niezwykle wyrównana i okazuje się, że trudno nam zdobywać punkty. Jak do tej pory nie mamy bolidu, który pozwoliłby nam walczyć o lokaty w punktowanej dziesiątce co wyścig. Możemy zgarnąć punkty, jeśli wydarzenia w wyścigu ułożą się po naszej myśli. Ja na razie nie byłem w stanie złożyć wszystkich elementów w całość. Yuki był pod tym względem lepszy. Jako zespół na pewno chcemy być bardziej konkurencyjni. Sezon dopiero wystartował i wciąż sporo przed nami.
Przed nami GP Emilia Romagna na torze Imola (wywiad był przeprowadzany przed decyzją o odwołaniu imprezy - przyp. red.). Czy Alpha Tauri szykuje jakieś poprawki w bolidzie?
Tak. Zaczynamy europejską część sezonu. Przed nami sporo wyścigów i mam sporo frajdy, że będzie wiele okazji do jazdy. Szykujemy pewne aktualizacje, ale nie jesteśmy jedynym zespołem, który coś przygotowuje. Pozostaje mieć nadzieję, że nasze zmiany w samochodzie będą lepsze od pozostałych, dzięki czemu zbliżymy się do walki o punkty.
Obecnie mamy dyskusję o powiększeniu F1. Co o tym myślisz? Bo gdybyśmy mieli większą stawkę, to może wcześniej dostałbyś szansę.
Jeśli spojrzysz na liczby, dodanie choćby dwóch dodatkowych miejsc w F1 sprawia, że zwiększają się twoje szanse na jazdę. Z tym się zgodzę. Jednak to jest bardzo skomplikowana kwestia, o której nie decydują kierowcy.
Wszyscy wiemy, jaki mamy podział nagród w F1. Jeśli dodasz dodatkowe zespoły, to znaczy, że pozostałe ekipy będą mieć mniejsze przychody. Dlatego rozumiem, dlaczego niektórzy są przeciwko powiększeniu mistrzostw. Obecnie Formuła 1 się rozrasta, zwiększa się jej wartość, przybywa kibiców. To wpływa na wartość obecnych zespołów.
Jako kierowca nie mam pełnego obrazu i trudno mi ocenić, kto ma rację w tym sporze. W F1 są zespoły, które funkcjonują od lat. Przed dekadą część z nich walczyła o przetrwanie, bo wszystko odbywało się na limicie. Teraz wygląda to inaczej, sytuacja finansowa ekip wygląda zdecydowanie lepiej.
Pochodzisz z Holandii, gdzie Max Verstappen urósł do miana bohatera narodowego. Czy to pomaga ci w jakikolwiek sposób?
Świetnie, że Holandia ma tak dominującego sportowca i to akurat w F1. To zwiększa zainteresowanie tym sportem. Max zasłużył na to wszystko, bo jest świetnym kierowcą, dostarcza kapitalne wyniki co weekend i stał się dominatorem Formuły 1. To świetnego dla naszego kraju, że Holandia ma takiego ambasadora. Mojej sytuacji to nie zmienia.
rozmawiał Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Nowa opcja dla Kubicy? Gigant wkracza do gry
- Czerwony alert pogodowy dla Imoli. F1 przegra z powodzią?