Opady deszczu od początku GP Monako były nadzieją dla Fernando Alonso. Odpowiednia strategia mogła pozwolić Hiszpanowi na wyprzedzenie prowadzącego Maxa Verstappena. Gdy delikatna mżawka w drugim sektorze zamieniła się w ulewę, część kierowców zaczęła meldować się w alei serwisowej po opony przejściowe. W tym gronie byli m.in. Valtteri Bottas i Lance Stroll.
W tym samym czasie u mechaników pojawił się Alonso. Ku zdziwieniu ekspertów, 41-latek otrzymał kolejny komplet slicków. W tym czasie opady deszczu stawały się coraz mocniejsze. Dlatego po chwili Hiszpan odwiedził aleję serwisową po raz drugi. To samo zrobił też Verstappen.
Dodatkowy pit-stop sprawił, że Alonso stracił ponad 20 s, przez co został pozbawiony szansy na wygraną w GP Monako. Jednak były mistrz świata nie dostrzega błędu zespołu w tej sytuacji. - Słyszałem już to pytanie od telewizji, co mnie zaskoczyło. Z perspektywy kokpitu miałem inny wyścig niż wy. Dla mnie było jasne, że tor w tamtej chwili był całkowicie suchy, z wyjątkiem zakrętów numer siedem i osiem - powiedział Alonso portalowi motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Radwańska trenowała w Monaco. Tylko spójrz z kim
- Dlaczego mielibyśmy zakładać opony przejściowe, skoro 99 proc. toru było suche? Prognoza pogody zapowiadała mały opad, stąd założyliśmy kolejne slicki. Mieliśmy duży margines bezpieczeństwa nad rywalami, więc mogliśmy zdecydować się na opony na suchą nawierzchnię i w razie konieczności, pójść po deszczówki - dodał Hiszpan.
Lider Aston Martina podkreślił, że "sytuacja zmieniła się diametralnie" w ciągu zaledwie minuty. Hiszpan po kilku zakrętach na nowym komplecie slicków zdał sobie sprawę, że musi sięgnąć po opony przejściowe. - Na okrążeniu wyjazdowym było już wtedy bardzo mokro, zwłaszcza w zakrętach od piątego do ósmego. Jednak okrążenie, na którym decydowaliśmy ws. zjazdu, było kompletnie suche - stwierdził.
Alonso na suchej nawierzchni nie widział szans na pokonanie Verstappena, który od początku GP Monako dyktował tempo. Równocześnie Hiszpan pochwalił Aston Martina za założenie na start twardych opon, podczas gdy Holender dysponował pośrednimi.
Taka strategia dawała Alonso nadzieję, że jego opony wytrzymają dłuższy dystans, co pozwoli mu wyprzedzić Verstappena przy okazji jego zjazdu do alei serwisowej. Do tego jednak nie doszło, bo degradacja ogumienia w Monako okazała się mniejsza od spodziewanej.
Czytaj także:
- Kierowca Ferrari wściekły na zespół. Ma pretensje o strategię
- "Nie mieliśmy żadnych szans". Alonso brutalnie szczery po GP Monako