Bolidy Formuły 1 w Polsce nie były zbyt często widziane i nie zmieniła tego nawet kariera oraz popularność Roberta Kubicy. Gdy krakowianin był jeszcze kierowcą BMW Sauber, niemiecka firma organizowała głośne eventy m.in. w Warszawie. Później Kubica wraz z Renault zawitali na Tor Poznań, a po latach kierowcę można było zobaczyć na ulicach Gdyni podczas Verva Street Racing.
Kilka wydarzeń, w trakcie których można było zobaczyć w akcji bolidy F1 nad Wisłą, organizowały też inne zespoły. Łączyło je to, że za kierownicą samochodu siedzieli profesjonalni kierowcy. Tymczasem w wielu krajach istnieje możliwość odbycia demonstracyjnych jazd bolidem podczas imprez zamkniętych.
W Polsce nikt nie myślał o organizacji tego typu atrakcji, aż tabu przełamał Grzegorz Rożalski. To on stoi za inicjatywą Formula Drive, w trakcie której przeciętny Kowalski, po wcześniejszym przeszkoleniu, może wsiąść do kokpitu potężnej maszyny i pościgać się na torze. - Wszyscy pukali się w czoło i mówili, że to się nie uda - mówi Rożalski w rozmowie z WP SportoweFakty. Tymczasem na torze Silesia Ring w Kamieniu Śląskim właśnie zorganizowano drugą edycję jazd bolidami F1 dla zainteresowanych Polaków.
Emocje gwarantowane już w symulatorze
Podczas tegorocznej edycji "Formula Drive - Poprowadź Bolid F1" miałem okazję poprowadzić bolid Renault 2000. To maszyna, która od 0 do 100 km/h przyspiesza w 4 s. Na prostej rozwija prędkość ok. 260 km/h i waży ledwie 480 kg. To idealny wstęp do późniejszego poprowadzenia samochodu F1. Samochody Formuły Renault należą do pomysłodawcy całej imprezy, więc jazdy nimi można wykupić przez cały rok.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap
Tak też jest pomyślane całe wydarzenie, że po odbyciu szkolenia i jazd w bolidzie Formuły Renault, stajemy przed możliwością poprowadzenia maszyny z F1 - w tym konkretnym przypadku jest to Williams FW29 z 2007 roku. W tym przypadku otrzymujemy 200 km/h na wyświetlaczu po 5 s, a maszyna rozpędza się do 350 km/h. Waży 550 kg.
Aby lepiej przygotować się do wyjazdu na Silesia Ring, zwłaszcza jeśli nigdy wcześniej nie miało się do czynienia z bolidem, wskazane jest przeszkolenie w symulatorze F1. Już na tym etapie możemy przeżyć zaskoczenie.
Wirtualna maszyna oferowana uczestnikom Formula Drive gwarantuje tylko część przeciążeń, jakie czekają na kierowcę bolidu F1, a po pokonaniu kilku okrążeń może zakręcić się w głowie. Ten problem pojawi się zwłaszcza w przypadku osób, które nie doświadczyły nigdy wcześniej przeciążeń.
Jeśli ktoś ma obawy związane z prędkością i nie czuje się zbyt pewnie za kierownicą, wyjściem dla niego może być dwumiejscowy bolid BMW Sauber 06X2. To zmodyfikowana maszyna, do kokpitu której mogą wsiąść dwie osoby. O emocje za kierownicą w tym przypadku potrafi zadbać kierowca i instruktor wyścigowy Kamil Franczak.
Jak poprowadzić bolid?
Uczestnicy "Formula Drive - Poprowadź Bolid F1" otrzymują od organizatora kombinezon, kask, rękawice i przede wszystkim buty. Te ostatnie są niezwykle ważne, bo jeśli spojrzymy na monokok, miejsca na stopy kierowcy jest niezwykle mało. Wystarczy nieco szersze obuwie, a będziemy mieć problem polegający na jednoczesnym wciskaniu dwóch pedałów.
Bolid Formuły Renault wyposażony jest w tradycyjne sprzęgło, ale należy go użyć wyłącznie przy ruszaniu z alei serwisowej. Jednak organizator i tutaj przychodzi z pomocą, bo pojazdy są wypychane z alei serwisowej przez quady. Wszystko po to, aby ograniczyć ryzyko spalenia sprzęgła przez niedoświadczonych kierowców.
Na torze biegi zmieniamy przy pomocy łopatek przy kierownicy. Jeśli w nieodpowiednim momencie wrzucimy niższy bieg, to musimy się liczyć z dość mocnym szarpnięciem samochodu. Cała konstrukcja jest podatna na podmuchy wiatru i to było chyba najbardziej zaskakujące przeżycie podczas jazd w Kamieniu Śląskim. W dniu wydarzenia było bezwietrznie, a przy prędkości ponad 200 km/h maszyna i tak potrafiła przesuwać się w lewo i prawo o kilkadziesiąt centymetrów. Słowem - nie ma odpoczynku nawet na prostych.
- Czy do jazd bolidem należy się specjalnie przygotowywać? - to pytanie kilkukrotnie padło podczas "Formula Drive - Poprowadź Bolid F1". Wśród uczestników były osoby różnej postury i nikt nie zgłaszał problemów fizycznych po przejazdach, choć wydarzenie odbywało się przy niemal 30 st. C. Należy mieć jednak na uwadze, że nitka toru Silesia Ring jest dość krótka, przejazdy trwają kilkanaście minut, a i część kierowców nie wykorzystuje w pełni potencjału maszyny. Nie brakowało przy tym śmiałków, którzy sięgali jednak po dodatkowe okrążenia, bo tak byli spragnieni adrenaliny.
Bolidy nie mają wspomagania kierownicy, więc kolejnym aspektem było to, czy w zakręcie należy użyć dużo siły, aby samochód skręcał jak należy. Okazuje się, że nie. Podczas przejazdów miałem nawet dość zabawną sytuację, bo z kombinezonu wypadł mi telefon, który instynktownie próbowałem chwycić lewą ręką. Skończyło się tym, że jeden z zakrętów pokonałem trzymając kierownicę tylko jedną dłonią. Mimo to, bolid jechał jak należy.
Oczywiście w przypadku maszyny F1 siły i opory są większe, ale to też pokazuje, dlaczego Robert Kubica, pomimo problemów z uszkodzoną prawą dłonią po wypadku rajdowym, był w stanie dostosować się do jazdy bolidem. Co ważne, przeciętny Kowalski podczas jazd w ramach Formula Drive nie musi się martwić o przełączanie trybów silnika na kierownicy, nie zmienia balansu hamulców i wielu innych rzeczy. To wszystko czyni jazdę zdecydowanie łatwiejszą.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Koszt jazdy Williamsem podczas tegorocznego wydarzenia wyceniono na niemal 15 tys. zł (obejmuje całodniowy pakiet szkoleń, przejazdy bolidami Formuły Renault i cztery okrążenia bolidem F1) i prawie 19 tys. zł (w przypadku ośmiu okrążeń bolidem F1). Niemal pełna lista startowa uczestników pokazuje, że nie brakuje śmiałków, którzy chcieliby się poczuć niczym Robert Kubica.
Silesia Ring jest dość bezpiecznym torem, bo brakuje na nim blisko umiejscowionych band, dlatego też wybrano ten obiekt, a nie chociażby Tor Poznań. W bolidzie F1 czy też bolidzie Formuły Renault siedzi się bardzo blisko ziemi, o czym trzeba pamiętać. Dlatego tak ważne jest szkolenie przed rozpoczęciem przejazdów, w trakcie którego instruktorzy zwracają uwagę na to, jaki tor jazdy obierać i gdzie unikać krawężników.
W razie doprowadzenia do poważnych zniszczeń w bolidzie, od uczestnika pobierana jest tylko kwota 5 tys. euro. To niewiele, zważywszy na to, że mówimy o maszynach, w których najmniejszy detal potrafi kosztować kilkanaście razy więcej. Należy przy tym podkreślić, że podczas dotychczasowych edycji "Formula Drive - Poprowadź Bolid F1" nie było konieczności wyciągania takich konsekwencji. To tylko pokazuje, że uczestnicy z głową podchodzą do jazd superszybkimi maszynami.
Zdarzało się, że kierowcy przeszacowali swoje możliwości i wykręcili "bączki" w zakręcie. Wtedy obsługa toru pomagała im szybko wrócić do jazdy. Najlepszą oceną dla Formula Drive jest to, że wielu uczestników już teraz wyraziło zainteresowanie jazdami w 2024 roku.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Przyszłość Hamiltona w F1 wyjaśniona? "To zajmie nam pół godziny"
- Coraz gorsza sytuacja Ferrari. Zespół szuka źródła problemu