W najbliższy weekend w Formule 1 rozegrane zostanie GP Kanady. Dla Polaków i Roberta Kubicy to szczególny wyścig. Właśnie na torze im. Gillesa Villenueve'a jedyny raz w historii słyszeliśmy Mazurka Dąbrowskiego. Był to triumf niespodziewany, bo BMW Sauber w sezonie 2008 nie posiadało najlepszego bolidu w stawce, ale Kubica potrafił wycisnąć ponad 100 proc. z jego możliwości.
O ile zwycięstwo Kubicy w GP Kanady zapisało się w świadomości Polaków, o tyle fakt, że w tamtym momencie prowadził on w klasyfikacji mistrzostw zszedł na dalszy plan. Niestety, krakowianin nie cieszył się zbyt długo z pozycji lidera, gdyż centrala firmy z Monachium podjęła decyzję, która z perspektywy czasu może szokować.
BMW uznało, że celem firmy na rok 2008 było wygranie pojedynczego wyścigu F1, a ponieważ udało się go zrealizować, całe moce zespołu z Hinwil przekierowano na przygotowania do sezonu 2009. Niemcy wierzyli, że opracowywany przez nich bolid da im tytuł mistrzowski w kolejnej kampanii.
ZOBACZ WIDEO: Wach stanął z rywalem oko w oko. Tak się zachował
Kubica nie rozumiał tamtej decyzji i był wściekły, gdy dowiedział się o tym, co postanowiła macierzysta firma. - Najbardziej żałuję roku 2008 i tego, że nie naciskaliśmy razem z BMW, bo mogliśmy zdobyć mistrzostwo - powiedział po latach krakowianin w rozmowie z gpblog.com.
- Po prostu się poddaliśmy i nigdy nie wiesz, czy będziesz miał kolejną szansę - dodał Kubica, który przyznał, że choć jest człowiekiem, który "nie patrzy wstecz", to jednak decyzja z sezonu 2008 wciąż go boli.
Brak rozwoju bolidu w dalszej fazie sezonu 2008 sprawił, że krakowianin ostatecznie skończył kampanię na czwartym miejscu z 75 punktami na koncie. Po tytuł sięgnął Lewis Hamilton z 98 "oczkami". Równocześnie los zaśmiał się szefom BMW Sauber prosto w oczy, bo bolid przygotowany na rok 2009 okazał się fatalny.
W kolejnej kampanii BMW Sauber nie było w stanie walczyć o podia, często kończyło wyścigi bez punktów. Kubica zakończył sezon na dopiero czternastym miejscu, z ledwie jednym "pudłem" w dorobku - drugim miejscem w GP Brazylii. Równocześnie Niemcy podjęli decyzję o wyjściu z F1 i nie zrealizowali ostatecznie swojego ambitnego planu dotyczącego zdobycia tytułu mistrzowskiego.
Czytaj także:
- Robert Kubica mówi o końcu kariery. Powrót do F1 ciągle możliwy
- Rosjanin przelicytował Lotos. Teraz oskarża Brytyjczyków o oszustwo