Hamilton brutalnie sprowadzony na ziemię. Nie ukrywał rozczarowania
Lewis Hamilton wywalczył pole position w GP Węgier i najpewniej liczył na pierwsze zwycięstwo w F1 po wielomiesięcznej przerwie. Brytyjczyk dojechał jednak do mety jako czwarty. - Taka jest rzeczywistość - mówi Hamilton.
Max Verstappen zaraz po starcie wyprzedził siedmiokrotnego mistrza świata F1, a brutalny manewr w pierwszym zakręcie zepchnął 38-latka na czwarte miejsce. Od tego momentu lider Mercedesa nie był w stanie podłączyć się do walki o zwycięstwo na Hungaroringu.
- Myślę, że to było oczywiste, iż nie jesteśmy najszybsi. Nie mamy najlepszego bolidu w F1, ale jestem dumny z siebie i pracy, jaką wykonaliśmy, aby zdobyć pole position i pokonać mistrza świata. Byliśmy przed samochodami, które są szybsze od naszego - powiedział Hamilton dziennikarzom po GP Węgier.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za "kot"! Fantastyczne parady bramkarza- W wyścigu zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Prawda jest taka, że nie jesteśmy wystarczająco szybcy. Już na spotkaniu strategów przed wyścigiem powiedziano mi, że będę co najmniej o 0,5 s wolniejszy od Verstappena. Dlatego nie zakładałem walki z Red Bullem. Liczyłem, że nawiążemy rywalizację z McLarenem, ale tego nie zrobiliśmy - dodał.
Hamilton dojechał do mety na czwartej pozycji, ale zdaniem szefa Mercedesa mógł uzyskać lepszy wynik. - Mieliśmy drugi najlepszy bolid w stawce, ale wynik GP Węgier tego nie pokazał. To jest rozczarowujące - powiedział Toto Wolff.
Zdaniem Austriaka, Mercedes popełnił błąd na początku wyścigu, gdy Hamilton nie narzucał zbyt intensywnego tempa, aby dbać o opony. Taka strategia okazała się niewłaściwa.
Czytaj także:
- Awantura w F1. Kto złamał przepisy?
- Verstappen pokazał Hamiltonowi miejsce w szeregu. Kolejny "popis" Ferrari