Nico Hulkenberg w tym sezonie powrócił do Formuły 1 po kilkuletniej przerwie, ostatni raz startując w niej regularnie w roku 2019. Szybko okazało się jednak, że 36-letni Niemiec nie zatracił formy i zaczął notować lepsze wyniki niż Kevin Magnussen. Dlatego w ostatnich tygodniach część ekspertów zastanawiała się, czy Duńczyk w tej sytuacji zasługuje na ową umowę w Haasie.
W czwartek poznaliśmy odpowiedź - Haas postanowił zatrzymać Hulkenberga i Magnussena w swoich szeregach na sezon 2024. Niemiec zajmuje obecnie czternaste miejsce w klasyfikacji kierowców F1, a Duńczyk jest osiemnasty. Łącznie zdobyli oni dla amerykańskiego zespołu 11 punktów, co daje mu ósme miejsce w mistrzostwach konstruktorów.
- Śmiało można powiedzieć, że w tym sezonie mamy wyjątkowo solidną parę kierowców i ostatecznie nie było powodu, aby cokolwiek w niej zmieniać. Kevin jest nam bardzo dobrze znany i jestem zachwycony tym, że spędzi siódmy sezon w barwach Haasa. Ma na swoim koncie 113 występów w Haasie i to sprawia, że znamy jego mocne strony. Wiedza i doświadczenie Kevina też są dla nas bardzo ważne - skomentował Gunther Steiner, szef Haasa.
ZOBACZ WIDEO: tak trenuje 43-letni wojownik MMA. "No coś tam potrafisz"
- Nico wkroczył do zespołu bez jakiejkolwiek afery i udowodnił, że jest jego wartościowym członkiem. Zbliża się do 200 startów w F1 i jesteśmy szczęśliwi, że możemy czerpać z jego doświadczenia. Musieliśmy w tym sezonie uporać się z naszymi problemami związanymi z modelem VF-23 i nie ukrywamy, że mieliśmy spore szczęście, że w tej sytuacji posiadamy dwóch kierowców potrafiących przekazać nieocenione opinie - dodał Steiner.
Haas w komunikacie dotyczącym składu na sezon 2024 nie ujawnił, jak długie umowy podpisali Hulkenberg i Magnussen. Może to oznaczać, że Niemiec i Duńczyk parafowali roczne kontrakty, co jest stałą praktyką w amerykańskim zespole.
Kevin Magnussen powrócił do Haasa na początku marca 2022 roku, gdy nagle zastąpił Nikitę Mazepina, którego kontrakt zerwano w związku z agresją Rosji na Ukrainę. Z kolei Nico Hulkenberg przed obecną kampanią zastąpił Micka Schumachera. Młody Niemiec nie notował dobrych wyników w amerykańskim bolidzie i często powodował kosztowne w naprawach wypadki. Był to powód, dla którego Haas postanowił poszukać innej opcji.
Czytaj także:
- Ekościema w F1. Ekspert nie zostawia suchej nitki
- W Moskwie nazwali go zdrajcą. Ferrari da szansę Rosjaninowi w F1