Sędziowie przyznali się do błędu ws. Verstappena. Ciąg dalszy kontrowersji w F1

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Od kilku dni zespoły narzekały na pracę sędziów F1 w GP Singapuru. Padły zarzuty o faworyzowaniu Maxa Verstappena i Red Bulla. W piątek FIA oficjalnie przyznała się do błędu i przekazała, że Holender powinien był otrzymać karę na Marina Bay.

Max Verstappen w trakcie kwalifikacji Formuły 1 do GP Singapuru dał sędziom aż trzy okazje, aby otrzymać karę. Holender blokował na torze Logana Sargeanta i Yukiego Tsunodę, trafił też pod lupę stewardów w związku z zatrzymaniem się na końcu alei serwisowej i wstrzymaniem całej stawki na kilkadziesiąt sekund.

Kierowca Red Bull Racing otrzymał za te sytuacje jedynie dwie reprymendy, nie został karnie przesunięty na polach startowych, choć w przeszłości tego typu incydenty były karane cofaniem o trzy pozycje. Dlatego część zespołów mówiła o "skandalu" i faworyzowaniu Verstappena.

Awantura w padoku F1 zrobiła się na tyle duża, że sędzia Matteo Perini, który pełnił swoją funkcję podczas GP Singapuru i jest też wyznaczony do pracy w Japonii, przyznał się do błędu. Włoch ocenił, że aktualny mistrz świata powinien był otrzymać co najmniej jedną karę.

ZOBACZ WIDEO: Bewley i Łaguta to za mało. Platinum Motor Lublin trzyma złoto jedną ręką

Perini dodał, że stewardzi pomylili się też w ocenie innego zajścia, kiedy to Logan Sargeant blokował Lance'a Strolla. W tym przypadku również zabrakło kary dla Amerykanina. Finansowo ukarano jedynie zespół Sargeanta.

Sędzia dodał, że brak kary dla Verstappena w Singapurze nie będzie traktowany jako precedens dla innych decyzji w przyszłości. Również brak ostrzeżenia przez radio od inżyniera wyścigowego nie będzie stanowił okoliczności łagodzącej.

Jeśli zaś chodzi o incydent z alei serwisowej, sędziowie podtrzymują swoją pierwotną decyzję o udzieleniu jedynie reprymendy Verstappenowi. Zdaniem stewardów, zatrzymanie się kierowcy na wyjeździe z pit-lane nie jest jednoznacznie zakazane w przepisach. Panel sędziowski po GP Singapuru wskazał FIA, że należałoby tę kwestię uregulować w przyszłości.

Nawet jeśli sędziowie przyznali się teraz do błędu, nie ma to już wpływu na wyniki GP Singapuru. Kierowca Red Bulla wystartował z jedenastego miejsca i dojechał do mety jako piąty. Gdyby został cofnięty na czternaste pole startowe, byłoby mu trudniej uzyskać tak dobry rezultat na Marina Bay.

Czytaj także:
- Awantura w F1. Zespoły są wściekłe, sędziowie faworyzują Verstappena?
- Złamana kość w siedmiu miejscach. Fatalne prognozy dla Ricciardo

Komentarze (0)