Sergio Perez sporo narozrabiał w GP Japonii, już w pierwszym zakręcie wypychając Lewisa Hamiltona poza tor i niszcząc swój bolid. Zdarzenie po starcie doprowadziło do neutralizacji, bo na asfalcie leżało sporo części rozbitych samochodów. Meksykanin wykorzystał wyjazd samochodu bezpieczeństwa na tor, by zjawić się w alei serwisowej i wtedy zaczęły się jego kłopoty.
Kierowca Red Bull Racing po wyjeździe z pit-lane wyprzedził kilku rywali, czego nie powinien był robić. W następstwie otrzymał karę 5 s, która zrujnowała jego występ na Suzuce. 33-latek chciał jednak szybko odrobić straty i później wjechał w Kevina Magnussena. Był to atak, który nie miał prawa się udać i Perez znów dostał 5 s kary.
Reprezentant "czerwonych byków" nie zdążył zrealizować postanowienia sędziów, bo z powodu uszkodzeń bolidu zakończył udział w GP Japonii. Tak przynajmniej się wydawało. W Red Bullu pojawiły się jednak obawy, że sędziowie będą chcieli przepisać karę dla Pereza na kolejny wyścig - GP Kataru. Dlatego w garażu rozpoczął się proces odbudowywania auta Meksykanina.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik został ofiarą walki działaczy. "Oni dostali małpiego rozumu"
Perez wyjechał na tor po 41-minutowej przerwie, co oficjalnie w myśl regulaminu F1 zostało uznane jako pit-stop, przejechał jedno okrążenie i odbył karę, po czym znów wycofał się z GP Japonii. Ten trik Red Bulla nie spodobał się jednak wielu ekspertom w padoku.
- To było dziwne patrzeć, jak Sergio wraca na tor. Myślę, że w garażu miał już na sobie jeansy i jadł lody. Red Bull zrobił to w genialny sposób, nie zrozumcie mnie źle - powiedział w Sky Sports dziennikarz Ted Kravitz, zwracając uwagę na lukę w przepisach, jaką znalazła ekipa z Milton Keynes.
- Myślę, że FIA widząc tę lukę, raczej będzie skłonna jak najszybciej ją usunąć przed kolejnym wyścigiem. Sędziowie dojdą do wniosku, że jeśli kara za określone wykroczenie nie została odbyta, to powinna zostać zamieniona na karne przesunięcie na polach startowych w kolejnym Grand Prix. Wierzę, że FIA nie pozwoli Red Bullowi ominąć przepisów - dodał Kravitz.
Regulamin stanowi, że sędziowie "mogą" przepisać karę na kolejny wyścig F1, co nie oznacza, że muszą to zrobić. W Red Bullu panowało przekonanie, że jazda Pereza w GP Japonii była tak nieodpowiedzialna, że stewardzi sięgną po taką regulaminową możliwość. W efekcie Meksykanin zostałby cofnięty na starcie do GP Kataru.
Czytaj także:
- Kuriozalne zachowanie Pereza w GP Japonii. O co chodziło Red Bullowi?
- Kolejny rekord Red Bulla w F1. Dokonali tego jako pierwsi w historii