"Biedny staruszek". Wpis Clarksona niesie się po sieci

Getty Images / Jeff Spicer / Na zdjęciu: Jeremy Clarkson
Getty Images / Jeff Spicer / Na zdjęciu: Jeremy Clarkson

W ubiegłym tygodniu Bernie Ecclestone został uznany winnym defraudacji ponad 400 mln funtów, które ukrył przed skarbówką. 92-latek musi zapłacić grzywnę w wysokości ponad 650 mln funtów. Z wyroku względem byłego szefa F1 szydzi Jeremy Clarkson.

Kilka miesięcy trwało postępowanie ws. Berniego Ecclestone'a przed brytyjskim sądem. Były szef Formuły 1 podejrzany był o ukrycie przed skarbówką ponad 400 mln funtów na kontach funduszu powierniczego w Singapurze. 92-latek przy okazji kilku rozpraw w sądzie w Londynie twierdził, że nie naruszył prawa, a środki zostały tam zgromadzone z myślą o dzieciach.

W ubiegłym tygodniu Ecclestone nagle zmienił front i przyznał się do oszustw podatkowych. Brytyjczyk otrzymał wyrok 17 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Musi też zapłacić ponad 650 mln funtów fiskusowi - na tę kwotę składają się zaległe podatki, kary i odsetki.

Wyrok dla Ecclestone'a wyśmiał były prowadzący "Top Gear" i znany brytyjski dziennikarz, Jeremy Clarkson. "Myślisz, że masz zły dzień? Cóż, mogło być gorzej. Były szef F1 właśnie został ukarany grzywną w wysokości ponad 600 mln funtów za uchylanie się od płacenia podatków. Jest to niemal najwyższa kara, jaką kiedykolwiek nałożono na osobę fizyczną" - napisał Clarkson w swoim tradycyjnym felietonie w "The Sun".

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

"Cóż mogę powiedzieć? Biedny staruszek, pozostały mu chociaż 2 mld funtów na pocieszenie" - dodał Jeremy Clarkson.

Majątek Berniego Ecclestone'a przed ostatnim orzeczeniem sądu w Londynie wynosił co najmniej 2,5 mln funtów. Werdykt ws. 92-latka jest zatem dość bolesny. Nie ulega jednak wątpliwości, że Brytyjczyk pozostawi swojej żonie i dzieciom pokaźną kwotę. Właśnie m.in. ze względu na "kiepskie zdrowie" brytyjski sąd nie zdecydował się na osadzenie byłego szefa F1 w więzieniu.

Bernie Ecclestone przez cztery dekady szefował F1. Pojawił się w padoku jako menedżer kierowców, a z czasem właściciel zespołu Brabham. Jego wpływy rosły z roku na rok, co doprowadziło ostatecznie do mianowania go szefem królowej motorsportu. Brytyjczyk pozbył się swojego "dziecka" w 2017 roku, gdy sprzedał Formułę 1 amerykańskiej spółce Liberty Media.

Czytaj także:
- Obraził Hamiltona. Sąd wydał wyrok
- Konflikt na szczycie Red Bulla? Ważna persona na wylocie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty