Carlos Sainz już na samym początku pierwszego treningu Formuły 1 przed GP Las Vegas najechał na luźną pokrywę studzienki kanalizacyjnej, co doprowadziło do ogromnych zniszczeń w bolidzie Ferrari. W następstwie tej sytuacji sędziowie przerwali sesję czerwoną flagą i zarządzili inspekcję całego toru. To z kolei miało wpływ na przebieg drugiego treningu.
Druga sesja F1 rozpoczęła się o godz. 2.30 czasu lokalnego i zakończyła o godz. 4.00 nad ranem. Na trybunach nie pojawili się kibice, którzy nie zostali wpuszczeni na trybuny ze względów logistycznych i lokalnych przepisów kodeksu pracy.
Po tych wydarzeniach Formuła 1 i organizator GP Las Vegas wydali oświadczenie, w którym poinformowali o rekompensacie dla poszkodowanych kibiców. Posiadacze biletów na piątkowe sesje dostaną bony o wartości 200 dolarów, które można wydać w sklepie internetowym F1.
ZOBACZ WIDEO: Czy Janusz Kołodziej marnuje się w Fogo Unii Leszno?
"W wyścigach F1 nie ma wyższego priorytetu niż bezpieczeństwo kierowców, fanów i personelu. Po incydencie związanym z pokrywą studzienki kanalizacyjnej, organizator GP Las Vegas, F1 i FIA stanęły przed trudną decyzją o zamknięciu stref kibica przed rozpoczęciem drugiej sesji" - czytamy w komunikacie F1.
"Dziękujemy za cierpliwość w momencie, gdy rozwiązywaliśmy sytuację. To nie była decyzja, którą podjęliśmy w sposób łatwy. W ramach podziękowania za wsparcie chcielibyśmy zaoferować wam kupon o wartości 200 dolarów w oficjalnym sklepie GP Las Vegas" - dodano.
Wcześniej Renee Wilm, która jest dyrektorem generalnym GP Las Vegas, tłumaczyła, że organizator nie mógł prosić pracowników ochrony o tak długie trwanie na swoich stanowiskach. - Martwiliśmy się też o naszych kierowców, którzy są odpowiedzialni za odwożenie fanów z powrotem do hoteli. Zgodnie z prawem federalnym, czas ich pracy jest ograniczony, tak by mogli bezpiecznie i legalnie kierować pojazdami - wytłumaczyła Wilm, cytowana przez motorsport.com.
- Nasz personel odpowiedzialny za przyjmowanie gości też potrzebował czasu, aby posprzątać wszystkie obiekty i uzupełnić odpowiednie zapasy. Wiemy, że decyzja była rozczarowująca, ale mamy nadzieję, że fani ją zrozumieją. Musieliśmy w tej sytuacji wypośrodkować interesy wszystkich grup, a także bezpieczeństwo uczestników GP Las Vegas - dodała Wilm.
Czytaj także:
- Mieszkańcy Las Vegas są wściekli. "Oby wyścig doprowadził do bankructwa F1"
- "Niedopuszczalne". Szef Ferrari grzmi po blamażu F1