W poniedziałek świat Formuły 1 obiegła informacja, że Christian Horner może stracić stanowisko szefa Red Bull Racing. Brytyjczyk ma najdłuższy staż w całym padoku. Rządzi stajnią z Milton Keynes od 2005 roku, kiedy to producent napojów energetycznych postanowił wejść do F1. Przeciwko Hornerowi toczy się obecnie wewnętrzne śledztwo związane z "niewłaściwym zachowaniem".
Niemiecki "Motorsport Total" twierdzi, że władze Red Bulla w Austrii poprosiły już Hornera o dobrowolne odejście ze stanowiska. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że Brytyjczyk miał wysłać nieodpowiednie zdjęcie jednemu z pracowników. Nie jest jednak jasne, co znalazło się na omawianej fotografii.
Do jeszcze ciekawszych ustaleń dotarł dziennikarz Joe Saward. Brytyjczyk twierdzi, że umowa Christiana Hornera powiązana jest z kontraktem Adriana Neweya. Jeśli szef "czerwonych byków" odejdzie z Red Bulla, to guru techniczny zespołu również będzie mógł porzucić pracę dla stajni z Milton Keynes.
ZOBACZ WIDEO: Tak trenuje Mateusz Gamrot. Nie oszczędził nawet dziennikarza
"Od dawna uważa się, że Horner i Newey mają kontrakty, które chronią się nawzajem. Jeśli jeden odejdzie, drugi również stanie przed taką szansą. Oficjalnie nigdy nie zostało to potwierdzone, ale sugeruję interesującą dynamikę wydarzeń, jeśli coś stanie się Hornerowi" - napisał Saward w mediach społecznościowych.
Newey ma 65 lat i jest jednym z bardziej doświadczonych inżynierów w padoku F1. Na przestrzeni wielu sezonów tworzył zwycięskie bolidy Williamsa, McLarena i ostatnio Red Bull Racing. Z "czerwonymi bykami" związany jest od 2006 roku. To on odpowiadał za samochody, które dały tytuły mistrzowskie Sebastianowi Vettelowi i Maxowi Verstappenowi.
Ostatnie doniesienia ws. Christiana Hornera mogą być elementem walki o władzę wewnątrz Red Bulla po śmierci miliardera Dietricha Mateschitza - twierdzi "Daily Mail". Ledwie kilka miesięcy temu sugerowano, że Brytyjczyk chce, aby zespół zakończył współpracę z Helmutem Marko. 80-latek formalnie zatrudniony jest przez koncern w Austrii i zajmuje stanowisko doradcy Red Bulla ds. motorsportu. Tak naprawdę Marko ma jednak ogromny wpływ na zespół F1, co jest konsekwencją wieloletniej przyjaźni z Mateschitzem.
Marko został poproszony o komentarz do ostatnich wydarzeń wokół Hornera, ale wyjątkowo nie był zbyt wylewny. - Nie będę tego komentował - powiedział krótko.
Czytaj także:
- Totalna rewolucja. Wygląd bolidu zszokował fanów F1
- Szef Red Bulla poproszony o rezygnację! Szok w F1