Alonso zgadza się z Kubicą. Regulamin F1 nazywa "niesprawiedliwym"

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso

Robert Kubica od pewnego czasu zwraca uwagę na to, jak bardzo ograniczone możliwości testowania mają kierowcy F1, bo symulator nigdy nie zastąpi prawdziwej jazdy. Podobnego zdania jest Fernando Alonso, który jest oburzony obecnymi regulacjami.

Gdy Robert Kubica wracał do Formuły 1 po wieloletniej przerwie, zwracał uwagę na swoją trudną sytuację. - To jest sport jak każdy inny, chociażby tenis. Musimy ćwiczyć, by utrzymać formę - mówił podczas testów w Barcelonie i krytykował małą liczbę godzin, jaką kierowcy mają do dyspozycji. Dla Polaka, który miał długą przerwę od jazdy bolidem F1, każda minucie w kokpicie była na wagę złota.

Od momentu wypowiedzenia tych słów, limity zaostrzono. Gdy Kubica testował bolid Williamsa w 2018 i 2019 roku, zimowe testy były podzielone na dwie tury po cztery dni każda. Obecnie, ze względu na ograniczenia finansowe, przedsezonowy sprawdzian trwa tylko trzy dni. Biorąc pod uwagę, że każdy zespół musi podzielić ten czas na dwóch kierowców, zostaje 1,5 dnia za kierownicą.

Na kuriozum obecnych regulacji uwagę zwrócił też Fernando Alonso. Hiszpan, podobnie jak Kubica, pamięta czasy nieograniczonych testów. Na początku XXI wieku rezerwowi mogli też wyjeżdżać w treningach na tor dodatkowym bolidem. - Mamy bardzo ograniczoną możliwość testowania - zauważył 42-latek, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zjawiskowa bramka w meczu kobiet. Co za "piętka"!

- Całą zimę myślałem o tym, jak bardzo to niesprawiedliwe. Mamy 1,5 dnia, by przygotować się do mistrzostw świata. Nie ma innego sportu na świecie, dysponującego takimi pieniędzmi i marketingiem, który by tak postępował. Do tego tyle mówi się o zbliżaniu do kibiców, tymczasem lecimy na zimowe testy do Bahrajnu - dodał mistrz świata z sezonów 2005-2006.

Kierowca Aston Martina zwrócił uwagę, że skoro F1 leci aż do Bahrajnu na zimowe testy, to mogłyby one trwać cztery dni. Wtedy każdy kierowca sprawiedliwie otrzymałby po dwa dni w bolidzie. - Nie wiem też, dlaczego nie jeździmy dwoma samochodami na raz. Przecież i tak tydzień po testach mamy pierwszy wyścig w Bahrajnie - stwierdził.

F1 mocno ograniczyła testy, by wyrównać stawkę. Zespoły z największymi budżetami regularnie organizowały dodatkowe jazdy, by sprawdzać nowe części. Teraz pozostaje im organizować sesje w symulatorach, ale te nigdy nie zastąpią prawdziwej wizyty na torze.

Pogląd Kubicy i Alonso podziela też George Russell. - Nie sądzę, aby trzy dni testów były wystarczające. Czy możesz sobie wyobrazić Rafę Nadala, który spędziłby trzy miesiące bez uderzania piłki, po czym zaliczyłby półtoradniowy trening i zgłosiłby się do Rolanda Garrosa? Coś takiego w tenisie nigdy nie miałoby miejsca - powiedział kierowca Mercedesa.

Czytaj także:
- Mercedes powrócił do srebrnych barw. Oto nowy bolid Niemców
- Namówił Hamiltona do transferu. Szef Ferrari odsłonił kulisy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty