Bob Bell to jeden z bardziej doświadczonych inżynierów w Formule 1. W padoku spędził niemal 40 lat. Większość swojej kariery przepracował w zespole z Enstone funkcjonującym obecnie jako Alpine. W ostatnich latach Bell pomagał ekipie jako konsultant i nie brał udziału w jej codziennym życiu. Jego nagła rezygnacja powiązana była z fatalną sytuacją w Alpine na starcie sezonu 2024.
Podczas gdy oczekiwano, że 65-latek definitywnie pożegna się z F1 i skupi się na rodzinie, w środę ogłoszono jego transfer do Aston Martina. Obejmie tam stanowisko dyrektora wykonawczego ds. technicznych. Przyjdzie mu też ponownie współpracować z Fernando Alonso.
Bob Bell był dyrektorem technicznym Renault w czasach, gdy Fernando Alonso zdobywał z Francuzami swoje jedyne tytuły mistrzowskie w F1 (2005-2006). Kilka lat później był wielkim orędownikiem transferu Roberta Kubicy. Brytyjczyk sprowadził Polaka do stajni z Enstone w momencie, gdy był jej szefem.
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?
Aston Martin liczy, że dzięki pozyskaniu legendy wzmocni swój dział techniczny, którym kieruje Dan Fallows. Pod jego okiem zespół zrobił spory krok naprzód na początku minionego sezonu, ale później nie był w stanie wytrzymać tempa rozwoju narzuconego przez Ferrari i Mercedesa.
- Jestem pod wrażeniem postępu, jakiego dokonał Aston Martin w ostatnich latach. Możliwość wzięcia udziału w tej podróży jest niezwykle ekscytująca i nie mogę się doczekać rozpoczęcia współpracy z kluczowymi inżynierami w Silverstone. Skala i ambicje tego projektu są bardzo motywujące - powiedział Bob Bell w komunikacie prasowym.
- Jestem zachwycony możliwością powitania Boba w zespole. To kluczowy transfer, dzięki któremu uda nam się zoptymalizować wszystko, co robimy jako zespół. Będziemy też w stanie skoncentrować się na kluczowych obszarach związanych z wydajnością. Doświadczenie Boba w F1 mówi samo za siebie i pomoże nam w robieniu dalszych postępów - dodał Mike Krack, szef Aston Martina.
Czytaj także:
- "Nie miałem pieniędzy na mieszkanie". To miało wpływ na karierę Kubicy
- Ferrari znów ma kłopot? To może pogrążyć zespół