To wyeliminowało Verstappena z wyścigu. "Jak zaciągnięty hamulec ręczny"

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Max Verstappen odpadł z walki w GP Australii już na pierwszych okrążeniach. Do problemów kierowcy Red Bulla przyczynił się zblokowany hamulec. - Temperatura rosła, aż doszło do pożaru - powiedział aktualny mistrz świata F1.

Max Verstappen rozpoczął GP Australii z pole position. Na pierwszych metrach 26-latek utrzymał prowadzenie i wydawało się, że Holender pomknie po trzecie zwycięstwo w sezonie 2024. Jednak już na drugim okrążeniu na czoło stawki wysunął się Carlos Sainz. - Ależ dziwne. Straciłem samochód - narzekał po chwili kierowca Red Bull Racing. Bardzo szybko okazało się, że problemy w maszynie "czerwonych byków" są znacznie poważniejsze.

Na czwartym okrążeniu z bolidu Verstappena unosił się dym, aż w końcu jego prawe tylne koło zaczęło się palić. To zmusiło Holendra do wycofania się z wyścigu. - Mój prawy tylny hamulec nie działał właściwie od startu. Temperatura hamulców stale rosła, aż doszło do pożaru - wyjaśnił mistrz świata przed kamerami Sky Sports.

- Miałem coś takiego po pierwszym okrążeniu, a potem temperatura rosła i rosła. To było jak zaciągnięty hamulec ręczny. Nie wiedziałem jednak, co się dzieje. Po prostu czułem, że jakiś problem tkwi w bolidzie. Wiedziałem, że z jakiegoś powodu balans samochodu jest zakłócony. Zespół to widział, ale też nie był świadomy, jaka jest przyczyna - dodał Verstappen.

ZOBACZ WIDEO: Zobacz obrady kapituły plebiscytu Herosi WP! Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

Awaria hamulców w bolidzie Verstappena zakończyła serię 43 wyścigów z rzędu bez wycofania się z rywalizacji. Po raz ostatni Holender nie dojechał do mety również w Australii - na początku sezonu 2022. Aktualny mistrz świata stara się tym nie przejmować.

- Mieliśmy wiele wyścigów z rzędu z dobrymi wynikami i dużą niezawodność. Wiedziałem, że nadejdzie taki moment, gdy nie dojadę do mety. Niestety, ten dzień nadszedł tutaj. Mieliśmy dobrą passę przez dwa lata i to robi wrażenie. Nigdy nie lubię czegoś takiego, ale teraz ważniejsze jest, abyśmy zrozumieli, skąd wzięła się ta awaria - skomentował sytuację Verstappen.

- Oczywiście jestem rozczarowany, że nie udało nam się skończyć wyścigu, bo mielibyśmy duże szanse na zwycięstwo. Balans był całkiem niezły na okrążeniu wyjazdowym, czułem się pewnie i na pewno była poprawa w porównaniu do treningowych przejazdów. Jednak na pewne wydarzenia nie mamy wpływu - podsumował lider Red Bulla.

Czytaj także:
- Verstappen grzmi po skandalu w F1. "Rozbiłbym bolid i poleciał do domu"
- Duża inwestycja szejków. W Wielkiej Brytanii wrze

Komentarze (0)