Gunther Steiner przez lata był szefem Haasa w Formule 1, ale Włoch nie potrafił porozumieć się z właścicielem amerykańskiego zespołu. Stał na stanowisku, że Gene Haas powinien zwiększyć finansowe zaangażowanie w swoją ekipę, bo w innym razie nie będzie ona w stanie poprawić wyników. Doprowadziło to finalnie do nieprzedłużenia umowy Steinera.
Obecnie Steiner nadal pojawia się w padoku F1, gdyż wraz z rozpoczęciem sezonu 2024 został ekspertem telewizyjnym i ambasadorem GP Miami. Kilka źródeł, na które powołuje się japoński serwis as-web.jp, wspomina o możliwym powrocie 59-latka na wysokie stanowisko.
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Steiner znalazł grupę inwestorów, która jest gotowa nabyć jeden z zespołów F1. Najprawdopodobniej chodzi o Visa Cash App RB, czyli drugą ekipą Red Bulla. - Decyzja należy do akcjonariuszy. Cena za zespół może być wysoka, ale nic nie zostało przesądzone - mówił ostatnio gazecie "Osterreich" Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"
Sam Steiner powiedział dziennikarzom as-web.jp, że nie interesuje go powrót do padoku F1 w roli wyłącznie szefa zespołu. - Spędziłem tyle lat w F1, że chcę zrobić coś więcej, niż tylko od czasu do czasu brać udział w wyścigach i zdobywać punkty. Chcę rywalizować na poważnie i walczyć o zwycięstwa. Nie mam zamiaru wracać tylko po to, aby kierować zespołem, jeśli nie będę miał szansy na walkę w czołówce - powiedział włoski inżynier.
Red Bull w ostatnich miesiącach mocno zainwestował w Visa Cash App RB. Część ekspertów uważa, że "czerwone byki" robią to po to, aby zespół z Faenzy ukończył obecną kampanię na szóstym miejscu w mistrzostwach i uzyskał wyższe premie finansowe. Podbiłoby to jego wartość i ewentualny nabywca musiałby wyłożyć na stół nawet ponad 1 mld dolarów.
Firma produkująca napoje energetyczne może też postawić szereg warunków nowemu właścicielowi. Stajnia z Faenzy musiałaby w latach 2026-2030 korzystać z silników produkowanych przez Red Bulla, gwarantować miejsce w zespole kierowcy z akademii talentów "czerwonych byków" i pracować w tunelu aerodynamicznym Red Bulla.
Czytaj także:
- Nikt go nie chce w F1. Bottas nic sobie z tego nie robi
- Po latach wybaczyli Alonso. Stworzą mistrzowski duet?