Po zakończeniu sprintu Formuły 1 w Miami sędziowie wezwali do siebie Kevina Magnussena. Kierowca Haasa będzie musiał tłumaczyć się z "niesportowej postawy". W trakcie sobotniego mini-wyścigu Duńczyk otrzymał trzy kary po 10 s za wielokrotne opuszczanie toru i zyskiwanie w ten sposób przewagi, a także 5 s za łamanie limitów toru. Dostał też ostrzeżenie za zbyt agresywną jazdę.
31-latek zażarcie bronił się przed Lewisem Hamiltonem i blokował Brytyjczyka, aby jadący przed nimi Nico Hulkenberg był w stanie zbudować sobie odpowiednią przewagę. W ten sposób drugi z kierowców Haasa ukończył sprint na punktowanej pozycji.
- Wszystkie kary były w pełni zasłużone. Nie mam wątpliwości. Jednak zrobiłbym to jeszcze raz. Byłem na bardzo dobrej pozycji, zaraz za Nico. Na początku sprintu zyskałem wiele pozycji, byłem na ósmym miejscu i dobrze chroniłem Nico przed Lewisem - powiedział Magnussen w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Lebiediew szczery do bólu. "Nie umiem tam jeździć"
- Dzięki Nico przez pewien czas mogłem korzystać z DRS i miałem dobre tempo. Jednak on w pewnym momencie ściął szykanę i straciłem możliwość korzystania z DRS. Hulkenberg mógł zwolnić, abyśmy obydwaj mieli DRS. Wtedy dojechalibyśmy na miecie do siódmej, ósmej pozycji. Bez tego byłem bezbronny w walce z Lewisem i stąd tak szalony pojedynek - dodał Duńczyk.
Magnussen podkreślił, że musiał jechać w taki sposób, aby Hulkenberg mógł zbudować sobie odpowiednią przewagę. Podobnie było na początku sezonu w Arabii Saudyjskiej, gdzie równie agresywnie chronił zespołowego kolegę. Chociaż dostał za to dwie kary, to Niemiec finiszował na punktowanej pozycji.
- Zacząłem stosować tę głupią taktykę i choć jej nie lubię, to ostatecznie wykonałem dobrą pracę jako gracz zespołowy - podsumował Duńczyk.
Obecnie Magnussen ma 5 punktów karnych. Gdyby sędziowie potraktowali każdy z incydentów ze sprintu F1 w Miami jako osobny incydent i przyznali mu po 2 "oczka" karne za jego jazdę, to na koncie Duńczyka mogłoby się znaleźć nawet 13 punktów karnych. Tymczasem zgodnie z regulaminem, wywalczenie 12 "oczek" skutkuje automatyczną pauzą w jednym wyścigu. W ten sposób sędziowie starają się powstrzymywać kierowców od brutalnej jazdy.
Czytaj także:
- "Jest zbyt mądry". Co zrobi Verstappen?
- Mercedes musi obejść się smakiem. Newey wykluczył transfer