Lewis Hamilton cudem uniknął śmierci. "Myślałem, że to już koniec"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
zdjęcie autora artykułu

Lewis Hamilton w kontrakcie z Mercedesem zapewnił sobie prawa do uprawiania sportów ekstremalnych. Brytyjczyk regularnie wykonuje skoki ze spadochronem, nurkuje i surfuje. Jedna z takich przygód mogła zakończyć się tragicznie dla legendy F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Kontrakty kierowców Formuły 1 są dość dobrze zabezpieczone pod kątem uprawiania sportów ekstremalnych. Największe gwiazdy potrafią jednak wywalczyć sobie w umowach pewne zwolnienia. Tak było z Robertem Kubicą, który przed sezonem 2010 negocjując transfer do Renault otrzymał zgodę na udział w rajdach samochodowych. Miało to później fatalne konsekwencje dla Polaka, który cudem uniknął śmierci w wypadku rajdowym w lutym 2011 roku.

Z kolei Lewis Hamilton od lat posiada status gwiazdora w Mercedesie, co wiąże się z uprzywilejowanym traktowaniem. W mediach społecznościowych Brytyjczyka można zobaczyć nagrania, na których uprawia spadochroniarstwo. 39-latek regularnie oddaje się też zabawom w wodzie - surfuje i nurkuje w trudnych warunkach.

W podcaście "First We Feast" kierowca Mercedesa ujawnił, że surfowanie u boku Kelly'ego Slatera na Hawajach mogło się dla niego zakończyć tragicznie. - Fale miały wysokość ponad 6 metrów. Kelly powiedział mi: "nawet nie próbuj tam płynąć, jesteś szalony". Zrobiłem po swojemu, zacząłem wiosłować w tamtą stronę i w zasadzie zostałem wciągnięty w strefę śmierci - powiedział Hamilton.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica zaprasza na ORLEN 80. Rajd Polski. To będzie sportowe święto

- Dotarłem na miejsce, odwróciłem się i zobaczyłem cztery nadchodzące fale. Były potężne. Myślałem, że to już koniec. Pogodziłem się z wszystkim. Upuściłem deskę, zanurkowałem, chwyciłem się rafy i usłyszałem, że fala rozbiła się za mną. Moja deska złamała się na pół. Wypłynąłem na powierzchnię, złapałem powietrze i nadeszła kolejna fala - opisał trudne momenty siedmiokrotny mistrz świata.

- Po chwili znów przyszły kolejne, ogromne fale. Po raz trzeci musiałem zanurkować. Wypływałem na powierzchnię i brakowało mi już powietrza. Prawie się utopiłem, ale jakoś wypłynąłem z tej strefy śmierci. To był moment, w którym pomyślałem, że surferzy naprawdę zasługują na szacunek - podsumował brytyjski kierowca.

Obecny sezon jest dla Hamiltona ostatnim w Mercedesie. Siedmiokrotny mistrz świata postanowił przedwcześnie zakończyć współpracę z niemiecką ekipą i w roku 2025 przeniesie się do Ferrari. Czas pokaże, czy również we włoskim zespole będzie mógł liczyć na szereg przywilejów.

Czytaj także: - Janowski zmierzył się z bolidem F1! Show we Wrocławiu nie zawiodło - To koniec jego kariery w F1? Może zapłacić wysoką cenę za wjechanie w kolegę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty