Ciągle nie wiadomo, jaką decyzję podejmie Alpine w kontekście przyszłości Estebana Ocona. Francuz w GP Monako wjechał w Pierre'a Gasly'ego, czym wywołał wściekłość w zespole z Enstone. Obaj kierowcy przed wyścigiem otrzymali jasną instrukcję, która zakazywała im wewnętrznej walki. Ekipa chciała bowiem skupić się na wywalczeniu jak największej liczby punktów.
Alpine chce ukarać Ocona, który w przeszłości miał już podobne incydenty z zespołowymi kolegami. Ekipa może zawiesić go na najbliższy wyścig F1 w Kanadzie, a "opcją atomową" jest nawet zerwanie kontraktu ze skutkiem natychmiastowym.
W padoku Formuły 1 pojawiają się sugestie, że wybryk 27-latka może pozbawić go nadziei na pozostanie w mistrzostwach w kolejnym sezonie. Francuz jest na wylocie z obecnego zespołu i prowadzi rozmowy z Haasem, do którego miałby dołączyć w 2025 roku. Amerykanie mogą jednak uznać, że nie chcą widzieć w swoich szeregach kierowcy, który tworzy toksyczną atmosferę.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Cegielski prezesem klubu? "To jest miła perspektywa"
- Ten wypadek będzie słono kosztować Estebana. Żaden zespół z czołówki nie weźmie kierowcy z taką mentalnością. Nie zrobią też tego mniejsze ekipy. Kierowca reprezentuje setki ciężko pracujących i profesjonalnych ludzi. Jeździ dla zespołu, za którym stoją miliony dolarów i sponsoring warty fortunę - zauważył Martin Brundle w Sky Sports.
- Nie można bez przerwy atakować kolegi z zespołu i nie ponieść tego konsekwencji - dodał ekspert telewizyjny, który w przeszłości sam ścigał się w F1.
Nieoficjalnie wiadomo, że Alpine postanowiło skreślić 27-latka, gdyż ten na każdym kroku podkreśla, że ciągle należy do programu juniorskiego Mercedesa i chętnie wróciłby do macierzystej firmy. Tyle że zespół z Brackley nie widzi Francuza w roli następcy Lewisa Hamiltona.
- Ocon wyraźnie pokazał, że nie pasuje do Mercedesa. Jest szybki, ale ma paskudny charakter. Pamiętacie, co zrobił Verstappenowi w Brazylii w 2018 roku, gdy podczas dublowania doszło do zderzenia między nimi? Francuz nie potrafi grać na rzecz drużyny i momentami jest bardzo nieprzyjemny - powiedział Giedo van der Garde w podcaście "De Race Show".
- Dał ciała. Wyobraźcie sobie odprawę przed wyścigiem. Wszyscy omawiają strategię i zastanawiają się, co jest ważne. W Alpine mówią, że ruszają do wyścigu z dziesiątego i jedenastego miejsca. Podkreślają, jak ważne jest zdobycie punktów, bo zespół ich potrzebuje. Zwracają uwagę, że pierwszeństwo ma ten, który był wyżej w kwalifikacjach. Co wtedy robi Ocon? Widzi lukę i postanawia w nią wjechać. To było takie głupie - dodał były kierowca F1.
Van der Garde spodziewa się jednak, że Alpine ostatecznie nie zawiesi Ocona na GP Kanady. - Skończy się na naganie albo karze finansowej - podsumował.
Czytaj także:
- Koniec z nadziejami na większą F1. "Radzę kupić istniejący zespół"
- Został zapytany o tragedię Schumachera. "Nie jest mi przykro"