Kontrakt pomiędzy Formułą 1 a firmą Rolex został wynegocjowany przed nieco ponad 10 laty, a w rozmowach pośredniczył sir Jackie Stewart. Trzykrotny mistrz świata sam jest ambasadorem marki produkującej luksusowe zegarki, więc połączył przyjemne z pożytecznym.
- Zaproponowałem im, aby zostali sponsorem całych mistrzostw i to była jedna z najlepszych decyzji, jaką mogli podjąć - powiedział w jednym z wywiadów 85-latek. Rolex zapewnił sobie globalną promocję, bo każde Grand Prix rozpoczyna się od ujęcia przedstawiającego zegar odliczający czas do startu wyścigu.
Wszystko ma jednak swój koniec. Wzrost popularności F1 sprawił, że kontrakty sponsorskie w królowej motorsportu rosną w ekspresowym tempie. W tej sytuacji Rolex nie był w stanie podbić wystarczająco swojej oferty, co wykorzystał francuski gigant LVMH, czyli Moet Hennessy Louis Vuitton. Należą do niego takie marki jak TAG Hauer i Hublot.
ZOBACZ WIDEO: Mikołajki stolicą motorsportu. Tłumy na ORLEN 80. Rajdzie Polski
Z ustaleń szwajcarskiego "Blicka" wynika, że LVMH zostanie nowym partnerem F1 już od 2025 roku. Marka nie po raz pierwszy będzie powiązana z królową motorsportu. Przed kilkoma sezonami była jednym z wiodących sponsorów Red Bull Racing i wyłożyła nawet środki, aby silniki Renault w bolidach "czerwonych byków" oficjalnie nazywały się TAG Hauer.
Obecnie LVMH dalej wspiera Red Bulla, ale już w mniejszym stopniu. Umowa Francuzów z zespołem z Milton Keynes wygasa po sezonie 2024, więc firma będzie mogła płynnie przejść do roli sponsora i oficjalnego chronometrażysty F1.
Zaskakiwać może kwota, jaką francuski gigant zapłaci za obecność w F1. Z ustaleń "Blicka" i branżowego serwisu Decalspotters wynika, że LVMH zapłaci aż 150 mln dolarów rocznie. To kwota kilkukrotnie wyższa od tej, jaką dotąd wpłacał Rolex.
Czytaj także:
- Ferrari już czeka na Hamiltona. Transfer "pana X" kluczowy
- Robert Kubica leci do Brazylii. Wielki powrót po dekadzie