Od kilku tygodni w padoku Formuły 1 mówi się o zamknięciu programu silnikowego Renault. Zespół Alpine od sezonu 2026 miałby przejść na jednostki napędowe produkowane przez Mercedesa. Francuzi są przekonani, że w ten sposób zaoszczędzą miliony dolarów rocznie, które następnie będą mogli wydać na inne cele, w tym rozwój ekipy z Enstone.
Problem w tym, że planu w ogóle nie konsultowano z załogą fabryki w Viry-Chatillon, która w dużej mierze musiałaby się udać na zwolnienie. O tym nie chcą słyszeć francuskie związki zawodowe, które ogłosiły pogotowie strajkowe. Personel nie wyklucza odejścia od produkcji silników, co miałoby fatalne konsekwencje dla Alpine w obecnym i kolejnym sezonie F1.
Na razie ma się odbyć strajk ostrzegawczy, o czym jako pierwszy poinformował serwis "Off Track". Protest ma zostać zorganizowany podczas najbliższego GP Włoch na torze Monza. Na czym będzie polegać?
ZOBACZ WIDEO: Nazywają go następcą Bartosza Zmarzlika. Niektórzy mówią o zbyt małym progresie
W piątek (30 sierpnia) w padoku i garażu Alpine mają się pojawić pracownicy ze specjalnymi banerami. Znajdą się na nich hasła przeciwko wstrzymaniu produkcji silników F1. Transparenty mają być "nieagresywne" i "nieinwazyjne". Personel nie chce bowiem wyrządzić dużych szkód wizerunkowych koncernowi Renault.
Z ustaleń "Off Track" wynika, że załoga Alpine podczas GP Włoch ma założyć czarne opaski, symbolizujące "śmierć" fabryki w Viry Chatillon. Na kombinezonach pracowników ma też pojawić się hasło #ViryOnTrack.
Strajk Francuzów póki co nie wpłynie na funkcjonowanie zespołu Alpine podczas weekendu wyścigowego. Niewykluczone jednak, że protest przybierze bardziej agresywną formę we wrześniu, kiedy to koncern Renault zamierza oficjalnie ogłosić swoją decyzję ws. przyszłości fabryki w Viry-Chatillon.
Renault jest obecne w Formule 1 jako producent silników - w różnej formie - od 1977 roku. W tym czasie Francuzi wielokrotnie zdobywali tytuły mistrzowskie, tworząc niezwykle wydajne jednostki napędowe. Sezon 2026 jawił się dla firmy jako szansa na odbicie się od dna, gdyż wtedy w F1 pojawi się zupełnie nowy silnik. Renault rozpoczęło już prace badawcze nad tą jednostką, ale najprawdopodobniej będzie musiało je porzucić.
Czytaj także:
- Wyłożą 250 mln euro. Wielki powrót Niemiec do F1?
- "Brutalny sport". Pociesza kolegę po wyrzuceniu z F1