Nie tak dawno Adrian Newey w podcaście "High Performance" miał zastrzeżenia do postawy brytyjskich mediów. Zdaniem jednego z najlepszych inżynierów w historii Formuły 1, dziennikarze z Wysp "demonizują" Maxa Verstappena i nieobiektywnie przedstawiają wydarzenia z królowej motorsportu.
Do podobnych wniosków doszedł Mohammed ben Sulayem, którego pierwsza kadencja w fotelu prezydenta FIA powoli dobiega końca. - Szanuję Verstappena, bo sam jestem pasjonatem wyścigów. Byłem kierowcą, szanuję wszystkich mistrzów tego sportu. Max miał swój udział w tym, jak potraktowały go media, ale porozmawiajmy o mnie... - powiedział Emiratczyk w rozmowie z motorsport.com.
- Wystarczy spojrzeć na brytyjskie media i to, co mi zrobiły. Na litość boską, przecież oni wydali na mnie wyrok. Nie mają na mnie nic, a ciągle mnie oskarżają. Czy się tym przejmuję? Nie. Dlaczego? Bo czego oni chcą? Liczą na rozgłos, lepszą sprzedaż. Nie mają jednak żadnego wpływu na mnie i FIA - zapewnił prezydent światowej federacji.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Chomski skomentował swoje zwolnienie!
Mohammed ben Sulayem wygrał wybory w FIA pod koniec 2021 roku, co było ogromną niespodzianką, bo spodziewano się zwycięstwa kandydata z Europy. Później Emiratczyk wielokrotnie obierał kurs kolizyjny z F1, kwestionując m.in. pomysł sprzedaży Formuły 1 i jej wartość. Tymi działaniami narobił sobie wrogów w padoku, co miało przełożenie na krytykę w mediach.
Ostatnio 62-latek znów podpadł mediom i kibicom, bo zaczął wymagać od kierowców, aby nie przeklinali w trakcie jazdy bolidem F1. Gdy Verstappen użył przekleństwa na konferencji prasowej przed GP Singapuru, nałożono na niego surową karę. - To nie muzyka rap - powiedział ben Sulayem w jednym z wywiadów i stwierdził, że kierowcy nie muszą sięgać po wulgaryzmy.
- Z całym szacunkiem dla brytyjskich mediów, nie mają one prawa głosu. Jesteśmy niezależną, demokratyczną federacją. To członkowie z całego świata wybrali mnie na prezydenta FIA. Możemy skończyć z tymi bzdurami i zająć się po prostu sportem. Proszę też o to media. Jeśli nie chcą działać na rzecz tego sportu, to ich sprawa - skomentował sytuację ben Sulayem.
Następne wybory w FIA przewidziano na koniec 2025 roku. Ben Sulayem już zapowiedział, że w nich wystartuje, ale nie jest jasne, czy będzie miał jakiegokolwiek rywala. - W 100 proc. jestem pewien, że federacja jest teraz w lepszej kondycji. Słuchamy naszych członków. Jeśli byśmy tego nie robili, to nie byłoby FIA. To zdrowsza organizacja niż wcześniej, a zespoły F1 potrzebują silnej FIA, bo nikt nie chce wydawać pieniędzy na mistrzostwa, które są źle zarządzane - podsumował.