Renault po niemal 50 latach zakończy produkcję silników Formuły 1 w zakładzie w Viry-Chatillon. Zdaniem wielu ekspertów, to przygotowania do sprzedaży zespołu Alpine. Znacznie łatwiej znaleźć bowiem nabywcę na ekipę, która nie tworzy jednostek napędowych we własnym zakresie, tylko kupuje je od zewnętrznego dostawcy. Jest to rozwiązanie tańsze i bardziej elastyczne.
Spekulacjom zaprzeczył Luca de Meo. Szef koncernu Renault w rozmowie z "L'Equipe" zaznaczył, że firma wydaje rocznie ok. 220-275 mln dolarów na produkcję i rozwój silników F1. Tymczasem nabycie maszyn u zewnętrznego dostawce to wydatek rzędu ok. 20 mln dolarów na sezon.
Włoch zwrócił też uwagę na problemy logistyczne, jakie ma Alpine w porównaniu do innych ekip F1. Główna siedziba zespołu znajduje się w angielskim Enstone, podczas gdy silniki produkowane są we francuskim Viry-Chatillon.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Woźniak, Holder i Korościel
- Personel w Enstone jest bardzo niezależny, przyzwyczajony do pracy pod różnymi barwami (zespół wielokrotnie zmieniał nazwy i właściciela - dop. aut.). Powinienem był dokonać przegrupowania ekipy, ale wtedy wszystko mieściłoby się w Anglii. To byłoby trudne do akceptacji, czyż nie? - zapytał de Meo w rozmowie z francuskim dziennikiem.
Na decyzję ws. zakończenia produkcji silników F1 miał naciskać Flavio Briatore. Były szef zespołu z Enstone powrócił do padoku jako osobisty doradca Luki de Meo. - Przeczytałem, że powierzono mu zadanie zmniejszenia całego projektu, aby następnie można było sprzedać ekipę. To całkowita nieprawda - powiedział szef Renault.
- Co dwa tygodnie dzwonią do mnie finansiści i różni ekscentrycy, którzy chcą wejść do F1. Wiedzą, że po roku 2026 będzie to jeszcze droższe. Nie sprzedam zespołu, nie jestem głupi. Obecność w F1 jest niezbędna dla marki Alpine. To zamknięty klub. Przynosi to marce pewien poziom wiarygodności. Nie potrzebujemy pieniędzy ze sprzedaży - dodał de Meo.
Wartość zespołu Alpine szacowana jest na ok. 1 mld dolarów.